Wsiadłam do samochodu. Osobą kierującą był Jack.
- Chyba nie myślałaś że bym pozwolił ci iść na piechotę. - zaśmiał się lekko
- Czego ty w ogóle ode mnie chcesz ?! Dlaczego nie pozwalasz mi porozmawiać z Leonem?!!!
- Nie denerwuj się tak, po prostu on cię już nie kocha.
- Wiesz co, chcę wyjść.
Pocałował mnie
Oczami Ludmiły:
Została godzina pracy nad koncertem. Federico poszedł porozmawiać z prezydentem odnośnie backstagu, a ja siedziałam modląc się, by to wszystko się skończyło. Nagle zobaczyłam jak podchodzi do mnie Fede.
-I co?
-Powiedział, że musimy załatwić jakąś sprawę dla niego
-Że my? Nie ma mowy - powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
-Ludmila nie dziwię ci się, że jesteś na mnie zła, ale to jest nasza praca, więc mogłabyś na chwilę zapomnieć o nienawiści do mnie?
-Ale po wykonanym zadaniu olewam cię na nowo - wyjaśniłam po czym wstałam i dałam mu znać, że jestem gotowa, by iść.
Podeszliśmy na parking, gdzie miał czekać na nas samochód, wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy.
Załatwiliśmy to o co nas prosił prezydent, po czym wróciliśmy na prking, by pojechać do parku.
Ale auta tu nie było.
-Przecież stało tu! - nie mogłam uwierzyć, ja poświęcałam się dla prezydenta, a on zabiera samochód.
-Chyba musimy iść na piechotę - odparł chłopak
Niestety miał rację.
Oczami Violetty:
Oderwałam się od niego po krótkim pocałunku.
-Cco ty wyprawiasz? Odbiło ci?
-Chyba tak, gdy wyszedłem z więzienia od razu chciałem cię odnaleźć. Zerwałem z Lodo, bo zrozumiałem, że kocham właśnie ciebie.
-Ty kochasz mnie??
-Tak i wiem, że cię zraniłem, wtedy w więzieniu, ale wszystko sobie przemyślałem. Nie warto się uganiać za Leonem, on i tak planuje ślub ze Step.
-Co?!
-Tak, nie kocha cię, uwierz mi.
-Dziękuję za podwiezienia
-Przemyśl to Violu
Oczami Ludmiły:
-A pamiętasz jak do twojego mieszkania wpadł kot? - zaśmiał się Federico
-Tak, nie da się zapomnieć. Mam uczulenie na koty
Szliśmy z powrotem do parku, nawet nie zauważyłam kiedy, a zaczęliśmy rozmawiać jak kiedyś. Nie sądziłam nawet, że jeszcze potrafimy.
-Brakuje mi ciebie - wypalił nagle chłopak zatrzymując się - zostawienie cię to była najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem.
-To prawda. To było bardzo głupie - przyznałam
Jednak chłopak za bardzo mnie zranił, by zostało mu to przebaczone.
-Proszę cię tylko o drugą szansę, przyznasz, że dobrze się dogadujemy, nawet teraz - podszedł bliżej, jeden krok, dwa kroki. Jego twarz była centralnie na przeciwko jego twarzy. Czułam, że zaraz zetkniemy się nosami. Nie chciałam tego, a może chciałam...
-Mam chłopaka - skłamała
Feedrico się ode mnie odsunął, chwilę milczenia, a potem znów się odezwał.
-Jak to masz chłopaka? - w jego głosie było słychać ból, cierpienie
-Tak, bardzo mi pomógł, gdy odszedłeś.
-Cieszę się twoim szczęściem - widziałam to kłamstwo, za dobrze go znałam - z chęcią go poznam.
-Że co?
-No twojego chłopaka, to chyba nie problem? - chyba wróciła mu pewność siebie
-Jasne, że nie, poznasz go, zadowolony?
-I to jak
Znów mówiliśmy do siebie z tym znajomym chytrym uśmieszkiem.
-Muszę już iść - powiedział nagle chłopak
-A co z paczką dla prezydenta?
-On nas olał, więc my go olejemy. Przecież może ją równocześnie dostać jutro. To do zobaczenia.
-Tak, do zobaczenia
Chłopak odszedł, długo jeszcze patrzałam na niego znikającego wśród tłumu.
A do mnie właśnie dotarła myśl: Skąd ja do cholery wytrzasnę chłopaka?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, odcinek miał być wczoraj, ale miałam problem z internetem.
Jak wam się podoba. Są tu jacyś fani Fedemili? Byłabym wdzięczna, gdybyście wyrazili opinie o rozdziale. I do zobaczenia przy kolejnym odcinku!
Piękny rozdział :>
OdpowiedzUsuńMacie talent ;3
Pozdrawiam *_*
~ Madzia ♥!
Wrócę ;3
OdpowiedzUsuńHej, kochana! ♥
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś, więc jestem :-)
Jesteś na prawdę bardzo dobrą pisarką i bardzo Cię podziwiam!
Słońce, jak to możliwe, że w jednej osobie mieści się tyle talentu? Podziel się nim troszkę ;*
Przy okazji zapraszam do mnie,
http://violetta-amor-musica.blogspot.com