wtorek, 10 marca 2015

Odcinek 11

Rozejrzałam się do o koła Jack !?
- przepraszam że tak długo ale musiałem zerwać się z pracy zaskoczył mnie twój telefon ale musiałem się zgodzić
Uśmiechnął się Leon do mnie
- a więc mów proszę 
Jack bardzo mnie  rozpraszał a Leon się bardzo zmienił nie umiem po prostu nie umiem
Zaczęłam patrzeć na Jacka z nie wiadomych przyczyn
Nie umiałam wydukać żadnego słowa Jackowi chyba się to podobało
- ja chyba wam przeszkadzam
Powiedział wstając Leon
- pójdę do łazienki zaraz wrócę a ty przygotuj co chcesz powiedzieć
Powiedział kpiąco
Jack tylko się zaśmiał ale się nie odzywał
- po co wróciłeś ??? Po co niszczysz mi życie co ?
- ale Violu ja nic nie robię ja tylko tu siedzę tak dla towarzystwa
- nienawidzę cię rozkochałeś mnie a potem
- a co ty sobie myślałaś ??? Ja już tak mam
- spie*rzaj
- spokojnie niestety nie pomogę ci z Leonem znam takie jak ty a co może powiesz że powiedziałem mu nie prawdę
Zobaczyłam jak Leon wraca do stolika
- a więc co chcesz mi powiedzieć bo mój czas dla ciebie się kończy przykro mi
masz dokładnie 5 minut
I znów patrzy na mnie i nie mogę wydukać ani jednego słowa 
- tik tak tik tak
po co chciałaś tego spotkania po to my mieć spuszczoną tracić mój cenny czas i nic nie mówić ?
Mi już Jack o tobie wszystko powiedział i nie chcę zaczynać z tobą znajomości czy już niby ją ponownie zaczynać przepraszam ale straciłem godzinę na siedzenie na dupie muszę już iść
pa Jack. Do niewidzenia Violetto
Powiedział odchodząc
- mam dla ciebie smutną wiadomość Violu Leon niedługo wyjeżdża zmienia numer i zaczyna od nowa a ja niestety ci nie pomogę ani nie ułatwię niczego przykro mi ale też muszę iść
Pocałował mój policzek
- zostaw mnie !!
Uśmiechnął się cwaniacko po czym odszedł
Dzień później 
 Wyszłam z domu, Violetty już nie było. Zamknęłam drzwi na wszystkie zamki po czym schowałam je pod wycieraczkę i ruszyłam do pracy. Wielu ludzi namawiało mi, że powinnam zainwestować w auto, ale prawda jest taka, że mi było do niczego nie potrzebne. Lubiłam z rana iść spacerkiem, obserwować okolicę, cieszyć się życiem, ale tym razem było inaczej. Fala wspomnień zalewała mnie jak zacinający się film. Chciałam już o wszystkim zapomnieć, ale to nie było takie proste. Oparłam się o latarnie i policzyłam powoli do dziesięciu. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć. Odetchnęłam i wstałam na równe nogi. Czas wrócić do rzeczywistości, w końcu jeśli już nigdy go nie spotkam to w końcu o nim zapomnę. Pracowałam w centrum miasta w parku Monceau, które większość roku było obłożone imprezami muzycznymi. I właśnie tym się zajmowałam. Organizowałam występy, zabawy, imprezy. Lepszej rozmowy nie mogłam sobie wymarzyć. 
-Ludmila, Ludmila moja droga! W końcu jesteś! - w moją stronę kierował się brzuchaty prezydent miasta który z własnej kieszeni (czyt. Kieszeni państwa) zapłacił za wydarzenie nazwane ,,Jour Ville", czyli Dzień Miasta. 
-Dzień dobry proszę pana, bardzo jestem szczęśliwa, że mnie pan zatrudnił - uśmiechnęłam się jak najszerzej.
 -Oj moje dziecko nie ma sprawy, w końcu z tego co wiem to mocno się o to starałaś, a my starania nagradzamy - powiedział to jak kiedyś ojciec kiedy tłumaczył mi do czego służy karta kredytowa. Zabawne, że skojarzyło mi się to akurat z tym momentem. 
-Od czego mam zacząć? -Scena już stoi, zostało nam z ostatniego koncertu, ale chciałbym, żebyś sprawdziła nagłośnienie, ostatnio uskarżali się na nie i chcę wiedzieć czy… 
-Nie ma sprawy panie Grigou Położyłam swoją torbę za sceną i podbiegłam do kabli od mikrofonów. Upewniłam się, że wszystkie kable są razem spięte po czym wstałam podśpiewując: P
laneta de las chicas exclusividad La clave son las risas Código amistad Planeta de las chicas exlusividad…
 -Mówiłem ci już, że pięknie śpiewasz? - rozległ się czyjś głos. Zaskoczona i trochę zażenowana potknęłam się i wylądowałam prosto w ramionach… 
-Fede?! - nie mogłam uwierzyć. Nie to nie mogło się dziać naprawdę. Wstałam na równe nogi. 
-Co ty tu robisz?!- wrzasnęłam swoim piskliwym głosem
 -Jak widać ratuję ci życie -Raczej je niszczysz. Proszę pana 
- zawołałam prezydenta miasta. Na dźwięk mojego głosu podbiegł w moją stronę zasapany podnosząc nogi wysoko jak przy skakance.
 - ten chłopak się tu włamał. 
-Nie prawda Ludmilo, Federico jest jednym z organizatorów wydarzenia. Ten dzień zamieniał się w prawdziwy koszmar. 
-Pan nie powinien mu ufać, ja pana zapewniam, że jeśli pan mu zaufa to on w ostatniej chwili pana zawiedzie, złamie pana serce i znowu wyjedzie, gdy nadejdzie dobra ku temu okazja - zanim się spostrzegłam dostrzegłam, ze krzyczę, a obaj mężczyźni patrzą na mnie ze zdziwieniem. Federico trochę bardziej z przerażeniem, ale to tym lepiej. 
-Na szczęście mam żonę i nie gustuje w młodszych, ani chłopakach - po czym wycofał się równie zabawnym biegiem.
 -I co zadowolony z siebie? Lubisz wszystko rujnować - chłopak chciał coś wtrącić, ale mu nie pozwoliłam.
 - Zajmij się nagłośnieniem.
________________
W pracy Violetty : 
- Violetta co się z tobą dzisiaj dzieje jesteś jakaś rozkojarzona ? 
- problemy 
- może powiesz mi cos więcej ? 
- mój były mnie nie pamięta !!! 
Rozumiesz ? Ja go kochałam a on miał wypadek i wszystko zapomniał 
Wyznałam już płacząc 
- zrób sobie dziś wolne przyjdź gdy będziesz się czuła  lepiej 
Powiedział 
- dziękuje Damien 
Powiedziałam zakładając kurtkę 
- zapraszam cię na kawę Violu jak wrócisz do pracy 
Uśmiechnął się po czym otworzył mi drzwi pokoju w którym byliśmy 
Po około minucie znajdywałam się koło drzwi wyjściowych 
Strasznie lało na dworze czemu ja nie kupiłam sobie do tej pory samochodu do  domu 4 kilometry ale mogę zadzwonić po taxi super telefon się rozładował 
Więc muszę iść do domu na pieszą w taką ulewę bez parasolki ,czapki ani kaptura po prostu najlepszy dzień w życiu 
Zaczęłam biec ale to nie pomogło zatrzymałam się na chwile na chodniku niestety jadące samochody po prostu jechały tak szybko że nie zwracały uwagi na mnie po prostu mnie oblewali 
Po chwili usłyszałam już grzmoty ups nie jest za dobrze 
usłyszałam przede mną klakson samochodu który chyba czekał na mnie 
okej co mi tam szkodzi podeszłam do samochodu 
- wchodzisz czy idziesz dalej ? 
______________________
Jak myślicie kto był w samochodzie ?
piszcie czy chcecie te opowiadanie we wtorki i piątki czy we wtorki i niedziele 
Klaus//<3 

 

 


1 komentarz:

  1. Super rozdział :D
    Biedna Violcia taka opuszczona, no ale mam
    nadzieję, że już niedługo ponownie Leonetta :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz dzięki
Klaus//<3