wtorek, 7 lipca 2015

One shot part.3

 Muzyka 
 

Dziś była sobota, tata z Violettą pojechali do opery, a ja siedziałem na kanapie pijąc kawę i rozmawiając z Ramalo i Olgą.
- Co tam w tej twojej szkole publicznej? - spytał Ramalo popijając łyk herbaty rumiankowej z wyszczerbionej filiżanki pomalowanej w czerwone róże.
- Ramalo, to szkoła publiczna, tam nie dzieje się nic ciekawego.
- Powinieneś być w szkole prywatnej - obruszyła się Olga chlapiąc przy okazji na wszystkie strony łyżką od zupy.
- Nie potrzebuje specjalnego traktowania jak...
- Jak kto?
- Nie ważne.
- Federico jeśli chodzi o Violette to jakbyś dał znać ojcu na pewno postałby cię do św. Franciszka.
- Ale ja nie chcę być w św. Franciszku, w mojej szkole wszystko jest super! - krzyknąłem zapominając o panowaniu nad złością - Przepraszam. Po prostu lubię swoją szkołę. Lekcje fizyki, chodzenie do sklepu na przerwie, szafki na korytarzach, Ludmi... - zaciąłem się. Prawie bym im powiedział o pewnej blondynce.


- Czy ta Ludmi jak ją nazwałeś, bo zakładam, że jest dziewczyną, to może... - zaczął Ramalo dyskretnie, po czym uśmiechnął się lekko.
- O Boże mój mały Fede się zakochał! - zapiszczała Olga i rzuciła się do mnie, by uścisnąć mnie tak mocno jak tylko potrafiła.
- Nie, Olgo to tylko koleżanka - musiałem to powstrzymać, albo połamie mi wszystkie żebra.
- Jasne Federico, mnie nie oszukasz  - powiedziała i odeszła śpiewając ,,Mój mały chłopiec zakochany jest''.

Gdy tylko moja siostra wróciła do domu znów zamknąłem się w swoim pokoju. Przez resztę wieczoru słuchałem jak Violetta śpiewa w łazience, bo jak na złość była tuż za moją ścianą.

W niedziele Viola z samego rana obudziła cały dom, ponieważ dostała informację iż obsada do jej nowego przedstawienia została już wywieszona na głównych drzwiach szkoły. Ubrała się szybko w różowe spodnie khaki i fioletową koszulkę z kołnierzykiem w kropki. Zaprowadziła nas wszystkich do auta i pojechaliśmy do drugiej części miasta. Ale czego się nie robi dla Violi.
Na miejscu ojciec, Ramalo, Olga, ja i Violetta wypadliśmy z auta na chłodne powietrze. Brunetka od razu pobiegła do drzwi przepychając się łokciami, jakby była na wojnie. Hmm zabawnie, by to wyglądało w zwolnionym tempie.
Na twarzach moich towarzyszy widoczne było oczekiwanie, zmieszane z nadzieją i strachem. Ale czego tu się bać, moja siostra zawsze dostaje czego chcę...
- Zostałam osłem! - z tłumu rozległ się krzyk Violetty.

To był czarny dzień dla mojej siostry. Podobno jej rolę dostała niejaka Lara która podbiła serca sędziów i reżysera.
Violetta cały dzień zachowywała się jak irytujące małe dziecko

Najpierw spędziła kilka godzin płacząc nad pianinem, co jakiś czas opadając głową na klawisze co powodowało okropny dźwięk dosłyszalny z każdej części domu.

Potem około ósmej dostała ataku paniki. Jej zdaniem wynik przesłuchania może w przyszłości odbić się na jej karierze. Przez co zostanie skazana na pracę w McDonaldzie.

Przed południem wpadła do mnie wyżalić się i przesiedziała w moim pokoju kilka godzin, podczas gdy ja próbowałem skupić się na projekcie z fizyki.

Wieczorem Viola urządziła protest głodowy, który jednak nie potrwał długo, bo Olga zrobiła jej ulubione danie. Ostatecznie stwierdziła:
- Będę ćwiczyć jeszcze więcej niż wcześniej. Odbiję moją rolę!

Jak obiecała tak zrobiła.

Dniami i nocami wyła na cały dom, przy owacjach uradowanej Olgi. Nie mogłem się skupić na moim projekcie, a do tego Ludmiła nie pojawiała się znowu w szkole.
Także w czwartek przyszedłem do szkoły z ponurym nastrojem i pewnością, że obleje mój ulubiony przedmiot.
Miałem być ostatni, przyglądałem się wszystkim pracą. Mieli prezentacje i to zrobione bardzo dobrze. Pierwsza para prezentowała układ planet na makiecie, a kolejna rysowała czarną dziurę na tablicy i opisywała ją.
Siedziałem tam wpatrując się w przygotowane prace, aż zadzwonił dzwonek. Zebrałem swoje rzeczy zaczynając w końcu oddychać normalnie. Kiedy schodziłem po schodach w dół zatrzymał mnie nauczyciel.
- Federico wszystko w porządku?
- Tak, po prostu nie zacząłem jeszcze robić prezentacji. Mojej partnerki nie ma od tygodnia i nie mogę się na niczym skupić.
- Nie martw się, wiem, że jesteś dobrym uczniem, tylko bądź przygotowany na następną lekcje.

Gdy wyszedłem z klasy w tłumie uczniów dostrzegłem dobrze mi znane blond włosy. Rzuciłem się w tamtym kierunku. Chwyciłem ją za ramię i przyciągnąłem do siebie.
Staliśmy teraz na przeciwko siebie. Cały świat przestał istnieć, byliśmy tylko my dwoje. Jej twarz przy mojej twarzy. Jej oczy wpatrzone w moje.
- Hej - powiedziała wyszczerzając zęby w lekkim uśmiechu.
- Hej - odpowiedziałem dalej nie odrywając wzroku od jej pięknych niebieskich oczu - musimy pogadać.
Ludmiła kiwnęła głową i ruszyła korytarzem do przodu, a ja tuż obok niej. Stykaliśmy się rękami, jakbyśmy mieli zaraz wpaść sobie w ramiona.
- Czemu cię nie było? - zacząłem, gdy stanęliśmy w bezpiecznej odległości od wścibskich oczu innych uczniów.
- Byłam chora, właściwie to dalej jestem, ale nie mogłam tak długo nie chodzić do szkoły.
- Musimy zrobić projekt...na fizykę.
- Mhm
- Może u mnie? W sobotę?
- U ciebie? - zdziwiła się blondynka lekko czerwieniąc się na twarzy - dobra, to do zobaczenia.
Jeszcze długo wpatrywałem się w jej cień idący długim korytarzem między uczniami, dopóki nie zorientowałem się co się tu właśnie wydarzyło.
Zaprosiłem Ludmiłę do mojego domu. Cholera!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że one shota dawno nie było, ale nie martwcie się, teraz będzie częściej ;)
Liczę na wasze komentarze, piszcie co myślicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz dzięki
Klaus//<3