Stoisz tu, piękna w sukni z białego atłasu wyszywaną tysiącem nici, trzymasz w dłoni bukiet jasnych róży, twoje buty lśnią jak u kopciuszka, a welon sunie po ziemi znacząc twoje kroki. Podchodzisz do ołtarza, stajesz przed swoim ukochanym, lecz on stoi odwrócony do ciebie. Gdy powoli odwraca się na pięcie, by dostrzec uśmiech na twej twarzy dostrzega jedynie nicość.
- Czemu mnie tak zraniłaś?! - krzyczy przebijając twe serce sztyletem.
Obudziłam się o godzinie trzeciej nad ranem wpatrzona w ciemną ścianę na przeciwko próbowałam odnaleźć źródło hałasu. Dostrzegłam nie domknięte okno które wręcz huczało jakby chciało zwrócić na siebie uwagę.
- Co ty też chcesz mi powiedzieć, że mam mało czasu? Wiesz co, pieprz się! - wrzasnęłam na kota łażącego po sąsiednich balkonach. Na dźwięk mojego głosu podskoczył wystraszony i zwiał jak najdalej ode mnie.
Położyłam się z powrotem spać mając nadzieję, że ten koszmar nie wróci.
***
Po raz drugi obudziło mnie coś co tym razem na pewno nie było oknem, to coś było tuż przy moim uchu, mówiło do mnie. Podniosłam się do góry i dostrzegłam Lindy. Przytuliłam przyjaciółkę i wy człapałam z łóżka.
- Wszystko w porządku? - spytała siadając w nogach łóżka.
- Jasne, a czemu, by nie - podniosłam się z miejsca i poszłam się ubrać - okej, o czternastej mam ślub, jedziesz ze mną?
- Tak, chodź mam auto na dworzu.
***
Kilka godzin później stałam w białej sukni przed ogromnym pozłacanej sukni, wyglądałam pięknie. Cały czas jednak moje myśli zaprzątała niepewność: Czy aby na pewno dobrze postępuje?
Ostatecznie zdecydowałam wybrać Johnego, może dlatego, że nie chciałam nikogo zawieść.
- Ludmi musimy pogadać - nagle w pokoju pojawiła się Lindy.
Odwróciłam się do przyjaciółki nie pewna co mnie czeka.
- Ja wiem, że coś jest nie tak, widzę to, nie jesteś radosna i nie potrafię zrozumieć dlaczego...czy to dlatego, że Fede tu jest?
- Nie, nie Fede nie ma... Co?! Fede tu jest?!
- Tak, właśnie wszedł
- O Boże jest źle Linds - zakryłam twarz dłońmi i usiadłam na jednym z plastikowych białych krzeseł.
- Mam wątpliwości - zaczęłam tłumaczyć - nie wiem co robić. Zrezygnowałam z koncertu dla tego i nie jestem pewna, czy tego chcę
- Ludmi musimy pogadać - nagle w pokoju pojawiła się Lindy.
Odwróciłam się do przyjaciółki nie pewna co mnie czeka.
- Ja wiem, że coś jest nie tak, widzę to, nie jesteś radosna i nie potrafię zrozumieć dlaczego...czy to dlatego, że Fede tu jest?
- Nie, nie Fede nie ma... Co?! Fede tu jest?!
- Tak, właśnie wszedł
- O Boże jest źle Linds - zakryłam twarz dłońmi i usiadłam na jednym z plastikowych białych krzeseł.
- Mam wątpliwości - zaczęłam tłumaczyć - nie wiem co robić. Zrezygnowałam z koncertu dla tego i nie jestem pewna, czy tego chcę
***
Oczami Lindy:
Zostawiłam Ludmiłe samą i ruszyłam do Johnego. Znalazłam go w małym pokoju.
- Musimy porozmawiać - zaczęłam.
Chłopak zajął miejsce na krześle.
- Wiem o wszystkim co ostatnio działo się między tobą a Ludmiłą, wiem, że zabroniłeś jej iść na koncert co było moim zdaniem durne, ale jest coś ważnego... nie możesz się z nią ożenić.
- A, więc to prawda?
- Ty wiesz?
- Miałem podejrzenia...nie tak łatwo wyleczyć się z pierwszej miłości, co nie? - podszedł bliżej w moją stronę.
- Mieliśmy już do tego nie wracać.
- Mylisz się, mieliśmy żyć dalej, ale ja nie mogę... - nie wiedziałam co powiedzieć, więc dodał jedynie - okej, mam plan...
***
Wybiła czternasta, a więc nie ma już odwrotu. Podeszłam do wielkich drzwi i, gdy rozległ się dźwięki muzyki wyszłam przez nie. Cała sala była pełna znanych mi ludzi, była tam mama, tata, moi wujkowie, babcia i kuzyni, cała moja rodzina, nie mogłam dopatrzyć się w tłumie rodziny Johny'ego. Znałam tylko jego mamę, ale była wspaniała.
Było zupełnie jak w moim koszmarze, podchodziłam do ołtarza, Johny stał tyłem do gości i do mnie, czekałam, aż odwróci się i jeśli mam być szczera bałam się co nastąpi. Ale tego co wydarzyło się później zupełnie się nie spodziewałam... na miejscu Johnego stał Federico. W czarnym smokingu i idealnie dopasowanym krawacie. To dlatego nie było nigdzie rodziny Johnego.
Co się tu dzieje? - zapytałam bez głośnie.
Federico na to odpowiedział mi rysując w powietrzu serduszko, wtedy spojrzałam w jego piękne oczy ignorując kompletnie słowa przysięgi które powinnam za chwilę powtórzyć.
Dostrzegłam, że wszyscy się na mnie gapią, najwidoczniej czas na mnie.
- Jestem kompletnie zaskoczona, tym wszystkim. Ten dzień powodował mi taki mętlik w głowie od dłuższego czasu, ale dziś czuję spokój, a to dzięki tobie - spojrzałam na Federico - Powinnam teraz powiedzieć, że będę cię kochać do śmierci, ale ty to już wiesz od dawna, wiem jedno, po tylu rozstaniach przyszedł czas na godzenie.
Teraz przyszła kolej na Federico:
- Poprzednio popełniłem błąd zostawiając cię dla kariery, ale teraz rozumiem lepiej to co mnie otacza, w szczególności miłość, wiem co to miłość na wieki, bo ją czuję, między nami. Obiecuję, że już nie zachowam się jak kretyn i nie zostawię cię.
Po tych oryginalnych przysięgach wymieniliśmy się obrączkami i pocałowaliśmy się. Spojrzałam w jego oczy w których nagle pojwiły się ogniki.
- Musimy lecieć!
- Gdzie?
- Zobaczysz - mrugnął do mnie i pociągnął mnie za rękę do wyjścia.
***
Piętnaście minut później trafiliśmy do restauracji Round The World gdzie trwała już cała impreza. Weszliśmy do środka.
Spojrzałam na scenę i dostrzegłam na niej pierwszą występującą:
Wpatrywałam się jak po kolei wszyscy artyści występują...
... a potem Fede wskoczył na scenę.
- Impreza kończy się powoli, ale zanim się rozejdziemy jeszcze jeden duet.
Po tych słowach wyciągnął do mnie rękę
- Pozwolisz?
W tłumie dostrzegłam Lindy i Johnego, przytulali się, wyglądali ze sobą całkiem słodko.
Już wiem kim jestem gdzie należę i jaka jest moja droga. Niedługo wyruszę w trasę koncertową z Fede. Wszystko się ułoży. Wiem to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz dzięki
Klaus//<3