Oczami Ludmiły:
Spojrzałam w oczy Johna, były pełne nadziei i oczekiwania. Potem spojrzałam na ekran telefonu.
- Zaraz wrócę - podjęłam szybko decyzję i wstałam od stołu starając się nie patrzeć na zranionego chłopaka.
Wybiegłam na dwór starając się nie zwracać uwagi na padający deszcz. Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki. To był on, mimo iż minął rok nie zapomniałam jak brzmiał.
- Federico? - odezwałam się nie pewna tego czy postępuje właściwie. W restauracji czekał na mnie facet mojego życia który właśnie mi się oświadczył, ale z jakiegoś powodu wystarczyło bym zobaczyła wyświetlone imię Federico, by rzucić wszystko. Co jest ze mną nie tak? Miałam szansę na wspaniałe życie, a Fede już podwójnie dał mi dowód, że z nim życie nie byłoby proste.
- Ludmiła to ty? - w jego glosie słychać było nadzieję.
- Skąd masz mój numer? - Nie chciałam się z nim w nic bawić, krótko, zwięźle i na temat. Chciałam mu przedstawić jak aktualnie sprawy się mają.
- Mam swoje sposoby, a ty jak widzę nie wykasowałaś mojego numeru.
- Czego chcesz?
- Dotrzymać obietnicy.
- Fede to było rok temu, nie musisz dotrzymywać tej obietnicy, oboje dobrze wiedzieliśmy, że to koniec.
- Wtedy wszystko wyglądało inaczej...
- Ale sprawy się zmieniają
- Kim jest? Ktoś z pracy?
- Nie chcę o tym teraz gadać
- To może kiedy indziej
- Fede... - zaczęłam, ale nie pozwolił mi dokończyć.
- Nie Ludmiła, za kilka dni będę w Londynie na koncert, chciałbym się wtedy z tobą spotkać, jeśli przyjdziesz będzie to oznaczało, że jest dla nas jakaś szansa, jeśli nie zrozumiem i zostawię cię w spokoju.
To jakiś koszmar. Chciałam się rozłączyć gdy on powiedział:
- Kimkolwiek jest, jestem od niego lepszy.
Chciało mi się śmiać, Federico zawsze miał poczucie, że pobije każdego kandydata do mnie. Kiedyś zanim jeszcze mnie olał, a potem wrócił siedzieliśmy razem na kanapie, ja z głową opartą na jego klatce piersiowej powoli unoszącej się w dół i górę.
- Pobiłbym każdego kandydata do twojego serca - powiedział nagle chwytając kosmyk moich włosów i zaczynając się nimi bawić.
- Na razie jesteś tylko ty - przechyliłam głowę i spojrzałam na niego.
- Obiecaj, że cokolwiek bym nie zrobił nie przestaniesz mnie kochać.
' Obiecuję
Następnego dnia nieoczekiwanie zniknął zostawiając wiadomość na karteczce przyklejonej do lodówki ,, Dostałem szansę życia. Przepraszam. Mam nadzieję, że nie złamiesz obietnicy".
To był cios prosto w serce, podobnie czułam się w tym momencie.
Kochałam Johna, oświadczył mi się, w takim razie czemu miałam wątpliwości?
Oczami Violetty:
W jednej chwili coś we mnie pękło gdy to usłyszałam poczułam że znów jestem tą samą Violettą nigdy nie zapomnę wspomnień z Leonem i o nim, a w dodatku ma zamiar wrócić. Tylko gdzie się podziewał przez ten rok, dlaczego wyjechał na cały rok nie odezwał się tylko zmienił numer i miał zamiar się nadal nie odezwać. Wziął ślub nie, nie wytrzymam znów tego załamania. Gdy ostatni raz Diego do mnie dzwonił byłam w stanie popełnić samobójstwo nie chcę przeżywać tego 2 raz.
- Violetta jesteś tam?
- Tak jestem tylko co mnie ma obchodzić to co mówisz?
- Nie okłamujmy się przecież ja wiem że nawet gdybyś nie wiadomo jak bardzo o nim zapomniała nadal go kochasz.
- Po co wraca?
- Z tego co wiem Leon chcę się spotkać z kimś nie wiem z kim, a potem znów wyjeżdża.
Po chwili do moich oczu zaczęły napływać łzy od pół roku byłam zimną suką dla której nie liczyło się nic innego, ale gdy wraca on wracam także dawna ja.
- Dlaczego mi to mówisz?- spróbowałam mówić tak chłodno jak wcześniej.
- Bo mam powody wraca on, wraca też nasz układ. Słyszałam jak się śmieje.
Rozłączyłam się po czym się kolejny raz załamałam
- Potrzebuje cię znowu Leon rozumiesz?! Jak mogłeś być taki głupi i ożenić się właśnie z nią?? Plastikiem dla którego liczy się tylko kasa.
- Violu coś się stało?-gdy mnie zobaczyła podbiegła i podała rękę bym wstała.
- Leon.
-Znowu on, znowu chcesz przez to wszystko przechodzić?? Zapomnij o nim proszę cię.
- Nie, nie ja muszę się dowiedzieć dlaczego mnie zostawił rozumiesz?
- Violu proszę cię
- Daj mi spokój!!! Idę do domu pa.
Odbiegłam nie zwracając uwagi na jej krzyki.
Dzień później:
Całą noc przepłakałam nie mogłam spać, bo myślałam o powrocie Leona, ale kiedy wraca i czy będzie mi dane chociaż go zobaczyć?? Nie wiem boję się że nie. Usłyszałam trzaskanie drzwiami.
- Hej to ja jeśli chcesz coś mówić to daj najpierw mi to zrobić.
A więc przepraszam sama zrobisz to co twoim zdaniem będzie dla ciebie słuszne albo będziesz płakać znów za Leonem, albo nie proste.
- Dzięki że mnie rozumiesz
- Nie ma za co, a teraz idę sobie zrobić śniadanie.- powiedziała odchodząc.
- Viola ktoś stoi przed naszym domem!!
- Kto?
- Nie wiem jakiś przystojny mężczyzna.
- O boże powiedz że mnie nie ma o pewnie jakiś ze wczoraj.
- Okej jak chcesz.
Zeszła szybko na dół
- Jest Violetta?
- Nie przykro mi nie ma
- A kiedy będzie?
- Wyjechała nie wiadomo do kiedy jej nie będzie.
- Rozumiem gdyby się pojawiła to powiedz jej, że a nie ważne dzięki.
Powiedział wychodząc.
Ten głos wydawał mi się być bardzo znajomy zeszłam na dół, ale nikogo już tam nie było.
Szybko wybiegłam na dwór.
Zobaczyłam oddalającą się postać byłam pewna że to on. Był u mnie?
- Leon!!!
________________________
Jak myślicie czy to był Leon czy może ktoś inny?
Dlaczego Lu ma wątpliwości?
Mam nadzieje że się podoba odcinek.
A więc jutro w okolicach wieczoru One shot może coś wymyśle.
Klaus//<3
- Zaraz wrócę - podjęłam szybko decyzję i wstałam od stołu starając się nie patrzeć na zranionego chłopaka.
Wybiegłam na dwór starając się nie zwracać uwagi na padający deszcz. Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki. To był on, mimo iż minął rok nie zapomniałam jak brzmiał.
- Federico? - odezwałam się nie pewna tego czy postępuje właściwie. W restauracji czekał na mnie facet mojego życia który właśnie mi się oświadczył, ale z jakiegoś powodu wystarczyło bym zobaczyła wyświetlone imię Federico, by rzucić wszystko. Co jest ze mną nie tak? Miałam szansę na wspaniałe życie, a Fede już podwójnie dał mi dowód, że z nim życie nie byłoby proste.
- Ludmiła to ty? - w jego glosie słychać było nadzieję.
- Skąd masz mój numer? - Nie chciałam się z nim w nic bawić, krótko, zwięźle i na temat. Chciałam mu przedstawić jak aktualnie sprawy się mają.
- Mam swoje sposoby, a ty jak widzę nie wykasowałaś mojego numeru.
- Czego chcesz?
- Dotrzymać obietnicy.
- Fede to było rok temu, nie musisz dotrzymywać tej obietnicy, oboje dobrze wiedzieliśmy, że to koniec.
- Wtedy wszystko wyglądało inaczej...
- Ale sprawy się zmieniają
- Kim jest? Ktoś z pracy?
- Nie chcę o tym teraz gadać
- To może kiedy indziej
- Fede... - zaczęłam, ale nie pozwolił mi dokończyć.
- Nie Ludmiła, za kilka dni będę w Londynie na koncert, chciałbym się wtedy z tobą spotkać, jeśli przyjdziesz będzie to oznaczało, że jest dla nas jakaś szansa, jeśli nie zrozumiem i zostawię cię w spokoju.
To jakiś koszmar. Chciałam się rozłączyć gdy on powiedział:
- Kimkolwiek jest, jestem od niego lepszy.
Chciało mi się śmiać, Federico zawsze miał poczucie, że pobije każdego kandydata do mnie. Kiedyś zanim jeszcze mnie olał, a potem wrócił siedzieliśmy razem na kanapie, ja z głową opartą na jego klatce piersiowej powoli unoszącej się w dół i górę.
- Pobiłbym każdego kandydata do twojego serca - powiedział nagle chwytając kosmyk moich włosów i zaczynając się nimi bawić.
- Na razie jesteś tylko ty - przechyliłam głowę i spojrzałam na niego.
- Obiecaj, że cokolwiek bym nie zrobił nie przestaniesz mnie kochać.
' Obiecuję
Następnego dnia nieoczekiwanie zniknął zostawiając wiadomość na karteczce przyklejonej do lodówki ,, Dostałem szansę życia. Przepraszam. Mam nadzieję, że nie złamiesz obietnicy".
To był cios prosto w serce, podobnie czułam się w tym momencie.
Kochałam Johna, oświadczył mi się, w takim razie czemu miałam wątpliwości?
Oczami Violetty:
W jednej chwili coś we mnie pękło gdy to usłyszałam poczułam że znów jestem tą samą Violettą nigdy nie zapomnę wspomnień z Leonem i o nim, a w dodatku ma zamiar wrócić. Tylko gdzie się podziewał przez ten rok, dlaczego wyjechał na cały rok nie odezwał się tylko zmienił numer i miał zamiar się nadal nie odezwać. Wziął ślub nie, nie wytrzymam znów tego załamania. Gdy ostatni raz Diego do mnie dzwonił byłam w stanie popełnić samobójstwo nie chcę przeżywać tego 2 raz.
- Violetta jesteś tam?
- Tak jestem tylko co mnie ma obchodzić to co mówisz?
- Nie okłamujmy się przecież ja wiem że nawet gdybyś nie wiadomo jak bardzo o nim zapomniała nadal go kochasz.
- Po co wraca?
- Z tego co wiem Leon chcę się spotkać z kimś nie wiem z kim, a potem znów wyjeżdża.
Po chwili do moich oczu zaczęły napływać łzy od pół roku byłam zimną suką dla której nie liczyło się nic innego, ale gdy wraca on wracam także dawna ja.
- Dlaczego mi to mówisz?- spróbowałam mówić tak chłodno jak wcześniej.
- Bo mam powody wraca on, wraca też nasz układ. Słyszałam jak się śmieje.
Rozłączyłam się po czym się kolejny raz załamałam
- Potrzebuje cię znowu Leon rozumiesz?! Jak mogłeś być taki głupi i ożenić się właśnie z nią?? Plastikiem dla którego liczy się tylko kasa.
- Violu coś się stało?-gdy mnie zobaczyła podbiegła i podała rękę bym wstała.
- Leon.
-Znowu on, znowu chcesz przez to wszystko przechodzić?? Zapomnij o nim proszę cię.
- Nie, nie ja muszę się dowiedzieć dlaczego mnie zostawił rozumiesz?
- Violu proszę cię
- Daj mi spokój!!! Idę do domu pa.
Odbiegłam nie zwracając uwagi na jej krzyki.
Dzień później:
Całą noc przepłakałam nie mogłam spać, bo myślałam o powrocie Leona, ale kiedy wraca i czy będzie mi dane chociaż go zobaczyć?? Nie wiem boję się że nie. Usłyszałam trzaskanie drzwiami.
- Hej to ja jeśli chcesz coś mówić to daj najpierw mi to zrobić.
A więc przepraszam sama zrobisz to co twoim zdaniem będzie dla ciebie słuszne albo będziesz płakać znów za Leonem, albo nie proste.
- Dzięki że mnie rozumiesz
- Nie ma za co, a teraz idę sobie zrobić śniadanie.- powiedziała odchodząc.
- Viola ktoś stoi przed naszym domem!!
- Kto?
- Nie wiem jakiś przystojny mężczyzna.
- O boże powiedz że mnie nie ma o pewnie jakiś ze wczoraj.
- Okej jak chcesz.
Zeszła szybko na dół
- Jest Violetta?
- Nie przykro mi nie ma
- A kiedy będzie?
- Wyjechała nie wiadomo do kiedy jej nie będzie.
- Rozumiem gdyby się pojawiła to powiedz jej, że a nie ważne dzięki.
Powiedział wychodząc.
Ten głos wydawał mi się być bardzo znajomy zeszłam na dół, ale nikogo już tam nie było.
Szybko wybiegłam na dwór.
Zobaczyłam oddalającą się postać byłam pewna że to on. Był u mnie?
- Leon!!!
________________________
Jak myślicie czy to był Leon czy może ktoś inny?
Dlaczego Lu ma wątpliwości?
Mam nadzieje że się podoba odcinek.
A więc jutro w okolicach wieczoru One shot może coś wymyśle.
Klaus//<3
Znów ja zaraz wracam!
OdpowiedzUsuńW między czasie wpadnij na rozdział ;D
Cudowny odcinek <333
UsuńNie moge ssie doczekać nexta :****
moniczka:-)
Rozdział świetny :*
OdpowiedzUsuńJak nie będzje choćby nawet na końcu Fedemiły to cię chyba uduszę, Fedemiła mus . To pewnue dlatego Lu ma wątpliwości kocha Fede, Lu obietnicy się nie łamie, odrzuć tego całegk Johna. Ja chcę Fedemiłę no..
Według mnie to może być Leon.
Czekam na nexta i zapraszam na 1 rozdział u mnie(chyba znasz link)
K.C
Hania