Następnego dnia wyszłam ze swojego mieszkania i skierowałam się w
stronę windy, jednak gdy usłyszałam znajomy klik i zrobiłam krok,
by wejść do środka wpadłam na kogoś w rezultacie znów
wylądowałam w ramionach Carsona.
- Mam deja vu - powiedziałam nie wiedząc, czy się cieszyć z
takiego zbiegu okoliczności. Dalej było jej wstyd po ostatnim
wieczorze, dlatego od niego również nie odbierałam telefonów,
pewnie poczuł się olewany, a ja po prostu nie wiedziałam co
powiedzieć.
- Dzwoniłem do ciebie - odezwał się stawiając mnie na równe nogi
i wciskając przycisk ,,w dół".
- Wiem - poprawiłam blond kosmyki tak, by nie zasłaniały mi
twarzy. - Po prostu było mi wstyd, po tym co się wydarzyło, wtedy,
w kawiarni. Przeze mnie nie masz już tam wstępu.
- Nie kazałaś mi pomagać sobie, sam wybrałem ten los. A w ogóle
ta kawiarnia była beznadziejna, obczaiłem ostatnio nowe miejsce...
Wszystko w porządku?
- Tak, tak, tylko zaraz będę musiała być w pracy, a tam jest
Fede, a ja nie chcę go widzieć.
- Będzie dobrze, tylko nie rzucaj stołem.
- Tak, to było dobre - zaśmiałam się na wspomnienie walki w
kawiarni.
Winda zjechała na sam dół, a ja pocałowałam Carsona na
pożegnanie i wyszłam na gorące powietrze.
Miasto dzisiejszego dnia wyglądało przepięknie, wręcz tonęło w
gorącym porannym słońcu. Właśnie takie momenty sprawiały, że
cieszyłam się, iż pracuję na dworzu.
Ruszyłam przez ulicę zakładając po drodze słuchawki na uszy.
Do uszu napłynęła mi piosenka Si Es Por Amor.
Zaczęłam powoli nucić słowa, a po chwili śpiewała już razem z
wykonawczynią. Ludzie musieli mieć ze mnie niezły ubaw.
Postanowiłam, że zajdę po drodze po kawę. Weszłam do prawie
pustego budynku, oprócz mnie i pracowników stała tam tylko
dziewczyna o długich brązowych włosach. Stała koło lady i chyba
zastanawiała się co wybrać. Ja nie musiałam się zastanawiać,
podeszłam do kasy i złożyłam zamówienie:
- Jedna mała karmelowa latte macciato, po proszę. - mężczyzna w
białym fartuchu przyjął zamówienie, odebrał pieniądze i polecił
mi czekać.
- Ja poproszę to samo - powiedziała brązowo włosa podchodząc do
kasy.
- Hej - przywitałam się z dziewczyną
- Hej. Szykuje się ciężki dzień? Ja zawsze lubię sobie popić
kawę, by się rozluźnić.
- Dzień jak codzień, praca, irytujący były, gdyby ta kawa na
mnie działa byłabym już jak po końskiej dawce leków
uspokajających.
- Haha zabawna jesteś, już Cię lubię
- Karmelowe latte macciato! - krzyknął pracownik. Wtedy brązowo
włosa dziewczyna odetchnęła mnie na bok i ruszyła po kawę.
- Ej ja zamawiałam pierwsza - zwróciłam się do nowo poznanej
dziewczyny
- Bez urazy, ale spieszę się. Rozumiesz prawda? - powiedziała już
nie tym miłym tonem co wcześniej, tylko mocno przesłodzonym
sztucznym głośnikiem.
- Jasne..., że nie - nie wytrzymałam i podeszłam do niej po czym
zgniotłam jej papierowy kubek co spowodowało, że napój polał jej
się po ślicznych błękitnych obcasach.
- Smacznego - machnęłam rękoma i wyszłam z dobrym chumorem z
kawiarni. Teraz czas do pracy u na powtórkę z rozrywki.
***
Gdy doszłam do parku Fede jeszcze nie było, więc zajęłam się
ostatecznymj poprawkami, czyli ustawiałam bramki. Po godzinie pracy
dostrzegłam znajomą sylwetkę. Szybko odwróciłam głowę i
wróciłam do pracy.
- Ludmiła! - niech to, znalazł mnie, mogłam nie wkładać tej
pomarańczowej sukienki.
- Witaj Federico - odwróciłam się w jego stronę ze sztucznym
uśmiechem i to co zobaczyłam wbiło mnie w ziemię.
Obok chłopaka stała dziewczyna o długich brązowych włosach,
oliwkowej karnacji i ciemnych oczach. W skrócie metr sześćdziesiąt
czystego zła.
- To ty? ! - krzyknęłyśmy na raz.
- A więc się znacie? Niewiarygodne.
- Tak misiaczku, to właśnie ona wylała na mnie tą kawę,
opowiadałam ci o tym.
- Może na przyszłość nie wpychaj się w kolejkę to nie będę
musiała ci brudzić tej twojej ohydnej bluzki.
- Ludmiła, Jane, przestańcie. Chciałem ci tylko przedstawić
moją dziewczynę. ..
- Dziewczynę? Umawiasz się z tą zołzą? - Nie mogłam uwierzyć w
jego głupotę.
- Ludmi uspokój się...
- Nie, musimy pomówić. - powiedziałam do Fede, a potem zwróciłam
się do Jane - zołzo zostawisz nas na chwilę samych?
Chłopak przekonał swoją dziewczynę, żeby na chwilę odeszła na
bok, a ja zaczęłam swój monolog.
- Słuchaj nie obchodzi mnie z kim ty chodzisz, skoro wolisz takie bezguścia to proszę bardzo, ja mam Carsona, ty masz zołzę...
- Jane
- a więc jak mówiłam twoje życie twój wybór. Tylko nie
zapomnij, że w sobotę impreza
Po tych słowach odeszłam. Musiałam jakoś ukryć emocje walczące
we mnie zacięty pojedynek: złość i smutek.
Oczami Leona :
Dzień później:
Obudziły mnie dziś promienie słońca. Rozejrzałem się dookoła po czym złapałem się za głowę
- Alkohol robi swoje ehh.- powiedziałem do siebie po czym się ubrałem.
Jak to się stało że przespałem się z Violettą? O kurna już chyba wiem trzeba będzie pogadać z nią nikt nie może się dowiedzieć o tym co zaszło wczorajszej nocy. Postanowiłem zrobić śniadanie po czym ją obudzić.
Oczami Violetty: Była chyba 10 gdy wstałam po chwili wiedziałam już gdzie jestem i dlaczego tu jestem. Przestraszyłam się co będzie gdy zejdę na dół więc nie zejdę tylko ucieknę nie chcę by był na mnie zły. Szybko założyłam buty po czym cichutko zeszłam po schodach na dół. Niestety Leon mnie usłyszał, ale i tak wybiegłam szybko z jego mieszkania.
- Violetta!!!- usłyszałam wołanie Leona za sobą. Ehh. Odwróciłam się po woli.
- Tak się śpieszyłaś że zapomniałaś torebki?- powiedział zdziwiony po czym wrócił do domu.
Czyli chcę bym przyszła. A było tak dobrze, ale co ja robię przecież chcę go odzyskać. A więc wróciłam i poszłam do kuchni gdzie wyczekiwał na mnie.
-Dlaczego uciekłaś i tak byśmy musieli pogadać.
- Wiem Leon spanikowałam po prostu bałam się że będziesz na mnie zły bo....
- Bo zaciągnąłem cię do łóżka?
- Nie to nie było tak bo ty nie chciałeś zdradzać swojej dziewczyny a ja cię namówiłam.
- Wiem pamiętam, ale w końcu się zgodziłem.
- Ale było cudownie.
- Chcę byś zapomniała o tej nocy dobrze?
- Ddlaczego? Nadal mi nie wierzysz?
- Nie przykro mi jest za dużo osób, które mówią co innego. Nie wiem jak było.
- A pamiętasz Fran? Myślałem chwilę o tym co powiedziała.
- Teraz pamiętam wszystko... do momentu w którym Fran powiedziała że mamy gościa ja sie wkurzyłem gdy zobaczyłem tą osobę, ale nie wiem kim ona była.
-Czyli twoja pamięć sięga od teraz do dnia w którym prawie się spotkaliśmy.
- Tak pamiętam wszystko tylko nie ciebie. A może taka jest prawda że ja nie chcę pamiętać?
-Nie pozwolę ci na to.
- Zapomnij po prostu proszę powiedziałaś że znikniesz po pocałunku było ich o wiele więcej niż chciałaś i było też coś czego nie chciałaś, ale....
- Czyli nie pamiętasz jak byłam z tobą w ciąży???
-----------------------------------
I jak wam się podoba rozdział. Dodaję trochę po północy, ale robiła zadania z matmy i jestem padnięta. Jak wam się podobało? Czekam na komentarze.
Hej jestem nowa. Szkoda mi Violetty. Kocham Fedemila. Fede zrobił to specjalnie. I nie jest z tą dziewczyna. Czy na imprezie coś się wydarzy?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie i czekam na next <3
Oj będzie ciekawie, obiecuję ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHeej! :)
OdpowiedzUsuńJak pewnie zauważylas komentuje po raz pierwszy ponieważ dopiero dziś napotkalam się z twoim blogiem i od razu powiem CUDOWNY ! :)
Rozdział jak inne cudowny i śmieszny.
Zwracam sie do Lu daj mu wkoncu tą drugą szansę ! ;)
Czekam na nexta ! ;)
Buziakiii :*