czwartek, 30 kwietnia 2015

Co do pytania

Niżej jest zadane pytanie ale jeszcze jedno czy chcecie by było tak jak we Violettcie czy zboczone?
+ wolicie by był to wymyśliony bardziej przeze mnie 3 sezon czy bardziej brać z oryginału?
Najbardziej zajmę się nie wszystkimi na pewno wątkami będzie mniej na niektóre tematy więc mają być podobieństwa czy całkiem inne? 
Klaus//<3

Pytanie ważne

Mam ważne pytanie bo po tym opowiadaniu nie chcę kończyć po niej bloga a chcialabym stworzyć 3 sezon troche inny od tego w telewizji co wy na to?
Klaus//<3

środa, 29 kwietnia 2015

#2 Liebster Blog Award

Dostałyśmy kolejną nominację, dziękujemy za nią Patiii.

Oto odpowiedzi na pytania:

1. Oglądasz serial Violetta? Co o nim sądzisz?

Weronika: Oglądam. Jest prawie tak samo w prawdziwym życiu rozterki sercowe ma się pasje, wrogów moje życie heh po prostu jestem zakochana tylko wkurzają mnie te ciągłe zerwania.

wytrwała na zawsze: Nie, nie oglądam. Nie przepadam za takimi serialami, typowe telenowele, gdzie tylko co chwilę pojawiają się rozterki sercowe, jakby nie istniały prawdziwe problemy. Jeśli mam być szczera to irytują mnie postacie tak jak i sposób w jaki scenariusz jest napisany, tak jakby scenariusza prawie nie było, jakby wszystko było na żywca. (Nie wiem, czy wiecie co mam na myśli). Po prostu wolę ambitniejsze seriale.

2. Co sądzisz o hejterach ''Violetty''?

Weronika: Jeśli nie lubią Violetty to po co wchodzą na grupy strony lub ją oglądają i mówią Violetta to gówno? Jeśli jej nie lubią to nie muszą mówić jakie to beznadziejne.

wytrwała na zawsze: Hehe sama do nich należę :D A teraz tak na serio, nawet jeśli uważam ten serial za totalne dno i sprawia, że IQ dzieci obniża się znacząco, to nie mi przychodzi to oceniać. Nie oglądam tego, jasne lubię się nabijać z niektórych sytuacji które wydają mi się wręcz śmieszne (np. Viola kogoś przytuliła, więc już wielka zazdrość), ale jak ktoś to lubi to jego sprawa.

3. Ulubiony aktor i aktorka? I dlaczego akurat oni?

Weronika: Jorge i Tini. Ja po prostu kocham go jak gra śpiewa to dla niego jadę na Violetta Life do Wawy i tylko jego płytę kupię nie wiem dlaczego ale zakochałam się w nim.  Tini trochę lubię  we Violettcie mnie trochę wnerwia mówi że go kocha ale gdy jest pocałunek nie chcę z nim być i się kłócą bo nie umieją sobie nic wytłumaczyć ale i tak wszystko zwalam na nią, ma bardzo ładną barwę głosu. I wierzę w Jortini :)

wytrwała na zawsze: Moim ulubionym aktorem z pewnością jest Chris Colfer, który zaszczycił swą obecnością takie produkcje jak Glee, czy Struck by Lightning. Za co go lubię? Pokochałam go od razu, gdy zobaczyłam go w Glee, jego gra aktorska, jego śpiew i to jak oddawał siłę i ból bohatera. Ale o jego umiejętnościach aktorskich przekonałam się oglądając Struck by Lightning, w serialu wcześniej wspomnianym grał miłego, dobrodusznego chłopaka który jest chętny, by każdemu pomóc, za to w Trafiony Piorunem zagrał chamskiego samotnika. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że Chris odnalazłby się w każdej roli.
Ostatnio też spodobał mi się aktor Tyler Alvarez, ale to bardziej z wyglądu.
Co do aktorek, nie mam swojej ulubionej, jest wiele utalentowanych, cenię je na równi.

4. Kogo najbardziej lubisz z serialu 'Violetta' i dlaczego ? ( jeśli nie oglądasz Violetty możesz wybrać osobę z A&A)

Weronika:  Też tak samo Violette i Leona najbardziej chociaż nienawidzę Gery i Alexa i chyba większość wie dlaczego [ wiedzą ci co oglądają Violette] Nie umiem po prostu nie umiem wytłumaczyć dlaczego.

wytrwała na zawsze: Tak nie oglądam Violetty, ale A&A oglądam, bo jest według mnie ciekawie zrobioną komedią.
Z Austina i Ally lubię najbardziej Ally, dlatego, że jest podobna do mnie: dużo się uczy, lubi czytać, jest spokojna, ale też czasami zakręcona.

5. Oglądasz Austin & Ally? Co o tym myślisz?

Weronika: Tak oglądam i znów są przyjaciółmi  potem są razem a potem zrywają i znów to samo ale kibicuje im bardzo i czekam na kolejny sezon.

wytrwała na zawsze: A&A oglądam od samego początku, podobał mi się, bo jako jedyny nie był typowym serialem, gdzie w końcu wszyscy się w sobie zakochują, a opowiadał o grupie przyjaciół, o ich przygodach, szaleństwach i codzienności. Jednak to nie znaczy, że nie kibicuję Auslly, bo nie da się zaprzeczyć, że razem są cudowni. I jako partnerzy w muzyce i w prywatnym życiu.

6. JAK OGLĄDASZ VIOLETTĘ : Fedemila vs Ruggchi ? JAK OGLĄDASZ A&A Raira vs Raura ?

Weronika:  Fedemiła ale też bym chciałą Ruggchi pasują do siebie. A&A Raura

wytrwała na zawsze: Lubię Fedemile, co do Ruggchi szczerze mi obojętnie. A&A: Aura, bo nie wiem co to Raira, nie śledzę gorączkowo życia celebrytów, nawet nie kupuję gazet.

7. Ulubiony słodycz?

Weronika: Lody i żelki

wytrwała na zawsze: Nie przepadam za słodyczami, wolę zdrowe jedzenie

8.  Lubisz muzykę ?(zrozum to jak chcesz)

Weronika: Kocham  słucham co przerwę też kocham śpiewać tłumacze sobie po hiszpańsku piosenki z Violetty.  Najbardziej lubię czwartek bo wtedy mam muzykę. Muzyka to moja pasja  

wytrwała na zawsze: Słucham muzyki w każdej wolnej chwili (nawet teraz XD), napełnia mnie weną, pozwala lepiej myśleć. Talentu do śpiewania nie mam, także ograniczam się do podśpiewywania w pokoju, aż siostra zacznie się skarżyć za ścianą.

9. Wierzysz w jednorożce? *o*

Weronika: Nie

wytrwała na zawsze: Sama jestem jednorożcem XD (patrz naklejka kota na fb). Dystans to podstawa.

10.  Największy przypał?

Weronika: Gdy napisałam komuś że go kocham

wytrwała na zawsze: Oj dużo tego było, ale to nie czas, ani miejsce na wypisywanie tego.

11. Czytasz mojego bloga : diescesca-forever i kocham-i-nienawidze-raura ? Co o nich sądzisz ? Poprawić coś ?

Weronika:  czytam o Diegocesce i wszystko mi się podoba  nic nie musisz poprawiać

wytrwała na zawsze: Nie miałam jeszcze przyjemności przeczytać, jeśli będę mieć jutro neta to przeczytam i dam ci znać u ciebie co myślę.

To były wszystkie pytania. Nominowanych wybierzemy jutro, tak samo jak pytania, więc czekajcie ;)

 

3x08

Minęło kilka dni, razem z Lindy zajęłyśmy się rozwieszaniem plakatów i umieszczeniem informacji w internecie. Byłyśmy gotowe i liczyłyśmy na to, że ktoś się zgłosi. Na szczęście nie było tak źle, łącznie zgłosiło się dwadzieścia osób, mam nadzieję, że chociaż część z nich będzie dobra.

W środę przyszłam z rana ustawić stoliki na komisje, czyli mnie i Lindy. Postanowiłyśmy, że będzie to wyglądało to jak konkurs, kucharze będą przygotowywać potrawy w kuchni, a  kandydaci na kelnerów podawać nam je.
Około godziny dziesiątej do restauracji wpadła Lindy w mokrym płaszczu i parasolce. Rzuciła wszystko w kąt i poprawiła włosy, po czym przytuliła mnie na powitanie.
- Wszystko w porządku? - spytałam. Wyglądała jakoś gorzej niż zazwyczaj.
- Właśnie gadałam z Johnem. - wyjaśniła - nie jest w dobrym stanie. Powinnaś się z nim zobaczyć.
- Nie teraz. Nie mogę. Musimy się zająć naszą restauracją. To teraz jest ważne - powiedziałam choć w tym momencie wiedziałam, że nie będę mogła się już kompletnie skupić.
- Okej, o której przychodzą?
- Za dziesięć minut.
- Przecież mówiłaś, że mamy godzinę na przygotowanie wszystkiego przed ich przyjściem.
- Miałybyśmy, gdybyś się nie spóźniła. - spojrzałam spode łba na moją przyjaciółkę. Machinalnie zrobiła jedną z tych swoich min a'la pies ze schroniska. Momentalnie jej wybaczyłam. - eh zajmij swoje miejsce.
Usiadłyśmy przy stołach i w tym momencie drzwi się otworzyły. Powoli wlewały się do środka kolejne osoby, podchodziły do biurka ze swoimi zdjęciami, a potem kierowali się na swoje stanowiska. Gdy byłam pewna, że wszyscy przyszli nakazałam Lindy, by poinformowała wszystkich co mają robić. Wtedy do środka ktoś wszedł.
-Jeszcze zamknięte! - krzyknęła Lindy.
Jednak ta osoba w ogóle się tym nie przejmowała, szła powoli w czarnym płaszczu z postawionym kołnierzem i czapką zakrywającą całą twarz. Podszedł do mojego miejsca i stanął tak jakby na coś czekał.
- Tak słucham? Mogę w czymś pomóc?
- Właściwie to tak - znałam ten głos, ale skąd. W tym momencie mężczyzna zdjął czapkę ukazując mi dobrze mi znaną twarz chłopca którego niegdyś kochałam.
-Fede?


-----------------------------------
Wiem, wiem mega krótkie, ale ostatnio w ogóle nie miałam czasu pisać, bo teraz ciągle są jakieś sprawdziany i prace klasowe. Postaram się w sobotę dodać one shot, bo ostatnio nie dodałam za co przepraszam, ale nie mogę obiecać na 100%, bo jutro wyjeżdżam do Niemiec i nie wiem, czy będę mieć internet i czas, by przepisać to z zeszytu.
To do następnego ;)

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

W środę:

W środę będzie odcinek 8 nie we wtorek.
A teraz zapraszam na odcinek 7 z wczoraj który jest niżej
Klaus//<3

niedziela, 26 kwietnia 2015

3x07 Czyli chcesz się kłócić? /Powtórz to

[ Brak Fedemiły ]
W tym odcinku dowiecie się skąd i dlaczego Leon wierzy Davidowi

Godzina 10:00
Oczami Violetty:
- Co za głupie słońce.- mruknęłam cicho do siebie po czym otworzyłam oczy.
Gdzie ja jestem?
Spojrzałam dookoła pamiętam jak byliśmy w samochodzie o boże oby to nie był sen bo było cudownie. Usłyszałam wchodzenie po schodach.
Zaczęłam udawać że śpię przy tym odkrywając kawałek swojego ciała ponieważ byłam naga.
- Śpisz jeszcze? -szepnął będąc w pokoju w którym byłam ja.
Niestety nie wytrzymałam i się delikatnie uśmiechnęłam.
- Nie ładnie tak udawać.
- Obudziło mnie przed chwilą głupie słońce.Czy to w twoim samochodzie to sen czy to na prawdę się wydarzyło?
- A jak myślisz?
- Hmm z tego co wnioskuje jestem naga czyli to nie mój sen ani moja wyobraźnia.
- Jesteś jeszcze zmęczona.-zmienił temat.
- Chcesz żebym już poszła? I zapomniała?
- Nie obiecywałem ci śniadanie i obiad jeśli chcesz. A z tym drugim zachowałem się źle bo..
W pewnym momencie po raz drugi po raz kolejny zaczęły mi lecieć z oczu łzy. Czyli mam znów zapomnieć?
- Nie dałaś mi dokończyć a już płaczesz mogę?
- Tak.
- zachowałem się źle bo spałem z tobą a mam żonę która mnie kocha a ja mógłbym się kochać z tobą jeszcze raz i nie obchodziło by mnie co ona by czuła. Teraz wiem że jestem osobą bez serca.
- Czyli?
- Rób co chcesz albo zapomnij, albo nie tylko nikomu nie mów.
- Dobrze, ale wygrałam wczoraj
- W co?
- Powiedziałeś że mnie nie pocałujesz a to zrobiłeś.
- Czyli chcesz się kłócić?
- Nie najlepiej zapomnę o tym zakładzie.
Mam do ciebie dwa pytania.
- Mój odpowiem.
- Jak ci było ze mną w nocy.
Przez chwilę milczałem przypominałem sobie wszystko po czym delikatnie się uśmiechnąłem.
- Kochając się przez tyle czasu z moją żoną nie doznałem tyle co przez jedną noc z tobą.
Proszę nie rozmawiajmy o wczoraj. A to drugie?
- Skąd znasz Davida i dlaczego mu uwierzyłeś?
- Nadal nie wiem nic bo nie pamiętam, ale chyba powinnaś wreszcie się dowiedzieć prawdy.
David jest moim przyrodnim bratem.
- Co?
- Teraz mi się dziwisz? Znam tylko go jesteś zdziwiona?
-Nie wiem proszę uwierz w końcu mi.
- Gdy ci zaufam mogę popełnić błąd.
- Kocham cię przez tyle lat cie kochałam a ty chociaż raz nie możesz mi powiedzieć że mi ufasz te głupie 2 wyrazy  6 liter? Zbliżyłam się do niego bardziej i pocałowałam go.
- Pamiętam jak rok temu też to zrobiłaś pocałowałaś mnie po czym się przespaliśmy nie jesteś zmęczona?
- Nie tylko pragnę cię poczuć w sobie i znów usłyszeć jak mówisz że mnie kochasz gdy dochodzisz nawet jeśli to są puste słowa.
Spojrzał na mnie przez chwile.
Ustał i zaczął zdejmować spodnie.
- Na pewno tego chcesz?
Zdjął spodnie potem bluzę.
Był w samych bokserkach
- Ja chcę je zdjąć.
- Leż czasami potrafię być agresywny ja to zrobię.
Ściągnął je po czym zbliżył się do mnie.
Chciałam usiąść.
- Leż.
- Przepraszam.
- Rzuć ten koc na podłogę. Proszę.
- Ty prosisz mnie o coś?
- Tak bo pragnę cię jeszcze bardziej niż wczoraj.
Zrobiła to po czym zaczęliśmy się od razu kochać.
3 godziny później:
Obudziły mnie piękne zapachy. Owinęłam się  kocem po czym zeszłam na dół.
- Wstałaś już?
- Tak.- pocałowałam go w policzek.
- Było cudownie.
-Wiem. Pamiętasz co powiedziałeś gdy doszedłeś?
- Tak, może, chyba.
- Powtórz to.
- Ja..
- Proszę.
Spojrzałam mu w oczy, a on w moje
- Powiedziałem kocham cię.
- bardzo?-powiedziała z uśmiechem.
- kocham cię bardzo.
_________________
Leon może być groźny prawda?
Mi tam się trochę taki podoba.
Ale czy według was nie jest za słodko?
Klaus//<3






I'm so sorry

Przepraszam, że one shot się nie pojawił, ale mam ostatnio masę spraw na głowie i nie miałam nawet czasu przepisać tego z zwszytu. W czwartek rano jadę do Berlina, nie wiem czy będzie tam internet,  ale szykuje się kilka godzin jazdy pociągiem co oznacza, że może znajdę czas na przepisanie tego i napisanie czegoś o Fedemili.
Wy też uwielbiacie pociągi tak jak ja? :D Yupi!

Ps. TAK przy okazji zapraszam was na 3 rozdział mojego opowiadania 13 demonów na http://demony-13.blogspot.com

W środę pojawi się rozdział 4.

Pozdrawiam

wytrwała na zawsze

sobota, 25 kwietnia 2015

Krótka majowa przerwa

Jak wiecie maj ja wyjeżdżam do Krakowa na majówkę więc zrobimy króciutką przerwę
rozdział w piątek nie zostanie dodany w sobotę możliwe że będzie One shot od Wery a w niedziele chyba sobie odpuścimy bo ja dopiero w niedziele wieczorem wracam Wery też podobno ma nie być więc w te dni będziemy mieć wolne już później będzie dodawane normalnie.
Co do mojego One shota zostanie dodany w którąś sobotę po Werze.
Jeszcze myślę co zrobić w wakacje, ale to jeszcze trochę to cześć
Ps. Jedzie ktoś na VL do Wawy
Klaus//<3

piątek, 24 kwietnia 2015

3x06 Pocałuj mnie [18+]

Ostrzeżenie: Odcinek zawiera kilka wulgaryzmów oraz treści erotyczne!!!
Jak na mnie jest długi.
[Brak Fedmiły]
 Oczami Leona
-Też tak myślałem, ale domyśliłem się gdzie jesteś spóźniłem się bo moje spotkanie się przedłużyło
moje myśli krążyły wokół  ciebie.
- Miałam tak samo chociaż przez ten rok zmieniło się dużo rzeczy o których wolę nie mówić.
-Rozumiem.
-Twoja żona też przyjechała?
- Nie, bo nie przyjechałem na długo.
-Rozumiem.
-Chciałaś pogadać..
-Przecież rozmawiamy.
-A czyli to już wszystko co chciałaś mi powiedzieć?
-Nie jeszcze jedna ważna rzecz.
-Mów puki tu jestem i się nie rozmyśliłem.
-Czyli zrobisz wszystko o co cię teraz poproszę?
-Niech będzie jedną rzecz.
-Pocałuj mnie.
-Mam żonę od niedawna.-upomniałem ją.
-A mnie to huj obchodzi rozumiesz?
Przyciągnęłam go do siebie.
-Stałaś się bardziej pewna swego.
- Bo to czego chcę przychodzi do mnie raz dwa bez wyjątków.
-Twoje niedoczekanie.
-Jesteś pewny?
Przybliżyłam się jeszcze bardziej do niego.
-Przypominam ci to ja cię muszę pocałować nie ty mnie
Kurwa on ma racje.
-Nie wiem jak ty, ale ja po roku mam ochotę na ostry sex z tobą.
Zaśmiałem się.
-Tak tu teraz?
- Hmmm jest problem na pewno nie tu bo mogą zadzwonić na policję....
Usłyszałam jego śmiech
- A twoje mieszkanie?
- Moja przyjaciółka..
-Wstawaj.
Podał mi rękę bym wykonała daną czynność.
- Ale mówiłam ci że...
- A jak myślisz gdzie bym dziś spał? Nie sprzedałem dawnego mieszkania.
Widzisz nieraz myślę. A więc moja propozycja jest jeszcze aktywna przez 10 sekund.
Szybko wstała po czym pociągnęła mnie za rękę.
- Idziemy w złą stronę.
-Jak to?
- Gdzie indziej teraz mam mieszkanie o wiele dalej.
- Ile?
- Wsiadaj. -pokazałem na niedawno kupiony samochód.
- Czyli daleko?
- 2 godziny max.
- O kurde może wytrzymam.
- Wsiadaj.
Wykonałam jego prośbę po czym sam usiadł i pojechaliśmy
- Zadzwoń do swojej przyjaciółki że nie wrócisz na noc.
- Hmm a mam zapewnioną kolację? Bo troszkę głodna jestem
- Kolacje, śniadanie i obiad pasuje?
Nie uzyskałem odpowiedzi ponieważ już dzwoniła do przyjaciółki.
-Wszystko załatwione. Powiedziałam żeby się nie martwiła i że wszystko w porządku.
- A ona?
- Wyjaśnisz mi w domu.
- Nie możesz jej powiedzieć że ze mną byłaś rozumiesz?!
-Ttak.-powiedziałam ze smutkiem.
- Mam nadzieje.
- Zatrzymaj się.
- Po co?
- Proszę.
- No dobrze.-skręciłem w jedną z uliczek.
- Masz duży bagażnik?
Po chwili zrozumiałem o co chodzi.
- Wielki a co?
- Nie mogę wytrzymać.
- W sumie jeszcze godzina do mnie.
Gdy to usłyszała od razu wyszła z samochodu.
Na szczęście nic nie jechało, więc nikt nam nie przeszkodzi.
Otworzyłem bagażnik. Violetta klęczała i składała siedzenie żeby było więcej miejsca.
Usiadła na mnie okrakiem i zaczęła ściągać mi koszulę.
Nie chciałem jej na to nie pozwolić chociaż zawsze to ja prowadzę.
Po chwili już byłem w samych bokserkach.
- Stop.-powiedziałem zmieniając pozycję teraz to ona była na dole.
Ściągnąłem jej bluzkę został tylko czerwony stanik.
Szybkim ruchem odpiąłem jej stanik po czym ukazały mi się jej piękne piersi.
Wziąłem jedną z nich do ręki po czym zacząłem pieścić wydawała przy tym ciche jęki po chwili zacząłem pieścić drugą. Jakimś sposobem Violetta odsunęła się ode mnie, zasłoniła piersi i usiadła.
-Jeśli nie pozwolisz mi powiedzieć mojej koleżance gdzie, z kim i po co byłam z tobą to na tym zakończymy a wiem że chcesz.
- Jeśli tak mówisz to proszę bardzo droga wolna ja mogę przejechać się do klubu i tam na pewno znajdę chętną więc jak zostajesz i będziemy się kochać czy mam cię odwieść do domu?
Nie uzyskałem odpowiedzi jedynie co zrobiła to położyła się, a ja mogłem kontynuować poprzednią czynność.
- Czyli będziesz posłuszna??
-Tak.
Zacząłem zjeżdżać z pocałunkami niżej doszedłem wreszcie do jej spodni.
Dosyć szybko je zdjąłem. Jeszcze tylko te czerwone koronkowe majteczki próbowała przejąć pozycje, ale jej na to nie pozwoliłem po chwili leżała pode mną naga. Popatrzyłem na jej ciało po czym zająłem się jej myszką. Na początku włożyłem dwa parce do niej i zacząłem masować.
Słyszałem jak intensywnie oddycha. Gdy wyjąłem 2 palce kazałem je jej oblizał zrobiła to z niewielkim oporem. Niech wie że jeśli chcę się ze mną kochać to ja tu nią kieruje a nie ona mną.
Spojrzałem w jej oczy było widać pożądanie o tak takie stanu się domagałem. Po moich rozmyśleniach mój język powędrował tam gdzie wcześniej moje palce.
Nie mogła już wytrzymać czułem to oraz narastające pożądanie.
Udało się jej przewrócić mnie na dół i zdjąć moje bokserki. Mój kolega też już nie mógł wytrzymać przeleciała mnie wzrokiem od góry do dołu po czym wzięła mój skarb do buzi zaczynając go pieścić. Jest dobra w tym chyba wie o tym po moich jękach. Nie minęło nawet 5 minut a już czułem jak płynie z niego biała maź, szybko ją połknęła po czym musnęła moje usta.
- Poczekaj!!!
Szybko wstałem  po czym zwinnym ruchem założyłem jedną prezerwatywę.
Znów się zamieniliśmy pozycjami. Ostatni raz spojrzałem w jej oczy, które mówiły wszystko.
Ale droczyłem się z nią. Zacząłem znów ją całować.
-Zrób to!!!
- Co?
- Kochaj się ze mną!!! 
- Jedno słowo
- Proszę, błagam.
Po chwili w nią wszedłem usłyszałem głośniejszy okrzyk ponieważ wszedłem z nią od razu mocniej. Poruszałem się dosyć mocno chociaż mogłem mocniej co chwilę cichutko jęczała.
- Tu nikogo nie ma kruszynko możesz głośniej.
Zarumieniła się po czym zrobiła to co jej zaproponowałem.
-Lleon...oh zaraz dojdę.
Nie wytrzymałam i doszłam nie mogłam się ruszyć czułam to pierwszy raz.
Sam zrobił kilka ruchów po czym doszedł, wylał się we mnie to było takie wspaniałe uczucie byliśmy jednością chciałam by było tak zawsze. Gdy odpoczęliśmy spróbowaliśmy innych pozycji.
8:00
Obudziłem się pierwszy od Violetty ciągle spała a jej ciało było strasznie zimne faktycznie trochę tu zimno.Przykryłem ją kocem po czym poszedłem do przodu.
Bardzo dobrze mi się spało ciekawe czy Violettcie dobrze się spało bo spała we mnie mogło być jej nie wygodnie. Nie mogłem zapomnieć tej nocy było cudownie.
Po godzinie byliśmy już w domu, Violetta jeszcze spała więc zaniosłem ją do sypialni. Nic dziwnego w końcu nie spaliśmy do 6 rano.Tylko czy dobrze zrobiłem zdradzając moją żonę i oddając się jej?
______________________
Małe szantażyki ze strony obojga :)Wreszcie odcinek poświęcony tylko dla Leonetty.
Viola jest teraz pewna swego, ale czy dobrze robi? Czy jej kłopoty wreszcie się skończą???
Tego dowiecie się już niedługo, ale znając życie i mnie nie będzie długo kolorowo, ale puki jest dobrze cieszcie się. Leoś niegrzeczny :)



wtorek, 21 kwietnia 2015

3x05 Już dobrze

Oczami Violetty:
Nie sądziłam że mogą być tak bardo źli co ja im to znaczy co ja zrobiłam takiego Diego że mnie tak znienawidził? Bo Davidowi nic nie zrobiłam, a dla niego ten nasz seks nic nie znaczył ja zapomniałam i on też chociaż nie wiem dlaczego wtedy to zrobiłam przecież kochałam Leona.
Zbliżała się godzina spotkania jeśli nie przyjdzie? Jeśli już nigdy więcej go nie spotkam co ja wtedy zrobię? Przez ten rok zachowywałam się tak jak dziwka trzeba przyznać, ale to koniec jedyną osobą z którą pójdę kiedykolwiek do łóżka będzie Leon nawet jeśli to miało by się nigdy nie zdaarzyć będę mu wierna.
Szybko się ubrałam w moje nowo kupione ubrania po czym poszłam do naszej ulubionej kawiarni.
Mijały godziny, a jego ciągle nie było. Spojrzałam na zegarek 20:30 trochę się spóźnił.
- Przepraszam coś jeszcze podać?
- Tak poproszę capucino i jabłecznik.
Kelnerka zapisała wszystko na kartce.
- Przepraszam o której zamykacie?
- Dziś 22.
- Dziękuje.
Cały czas patrzyłam na drzwi wejściowe. Co chwile ktoś wchodził do kawiarni, ale ciągle nie był to on. Nic dziwnego że tyle tu ludzi robią pyszną kawę i ciasto.
Po 10 minutach dostałam swoje zamówienie.
- Nie przyszedł, nie przyjdzie i nie miał zamiaru przyjść.- powiedziałam sama do siebie.
Gdy zjadłam posiłek zaczęłam się ubierać. Do oczu nabierały mi się łzy których nie mogłam opanować.  Pomyśleć że 4 lata temu było tak dobrze, a dzień później huj strzelił.
Ostatni raz spojrzałam na drzwi wejściowe nie było go. Drzwiami wyjściowymi wyszłam na dwór miałam ochotę się zabić po prostu zapomnieć o wszystkim.
Oczami Leona:
Biegiem wszedłem do kawiarni w której byłem umówiony z Violettą spotkanie mi się przeciągnęło dlatego nie pojawiłem się na czas.
- Ym przepraszam czy nie było tu jej?-pokazałem kelnerce zdjęcie Violetty.
- Tak była 10 minut temu wyszła czekała dosyć długo na kogoś, ale chyba nie przyszedł.-uśmiechnęła się delikatnie do mnie.
Gdzie ona mogła pójść? Już wiem!!
Tak szybko jak tu się pojawiłem wyszedłem z kawiarni kierując się do parku.
Wiedziałem że tam jest siedziała nad jeziorkiem i się trzęsła. Nic dziwnego zimno jest zdjąłem swoją bluzę po czym włożyłem na nią. Odwróciła się do mnie. Nie powiedziała nic tylko wtuliła się we mnie. Widziałem w jej oczach wielki smutek i spadające co chwilę łzy.
Do jasnej cholery czemu mimo wszystko ja wierze właśnie jej chociaż każdy mówi co innego?
- Ciii, już dobrze jestem tu.-powiedziałem spoglądając na nią.
- Myślałam że już cię więcej nie zobaczę.

Oczami Ludmiły:

 - Naprawdę? - zdziwiła się Lindy.
- Tak, tu mogłaby stać scena - wskazałam na ścianę przypominającą Nowy Jork. - A tu rozstawiłoby się krzesła, kiedy weszła by kapela po prostu przeniosło by się je do kuchni, by dać ludziom więcej miejsca. To byłaby świetna reklama dla naszej restauracji. Chodź muszę zadzwonić do Fabia!
- On się nazywa Fabio? To jak dla jakieś papużki - powiedziała śmiejąc się z własnego beznadziejnego żartu.
- Lindy, opanuj się.  Dzwonię.  - po tych słowach przyłożyłam telefon do ucha.
- Dzień dobry proszę pana tu Ludmiła,  chyba właśnie rozwiązałam nasz problem.
Oczami Ludmiły:
Odłożyłam słuchawkę i spojrzałam na moją przyjaciółkę.
- Powiedział, że to przemyśli - powiedziałam i zaczęłam skakać z radości razem z Lindy.
- Okej, cieszę się, ale skoro jest szansa, że jakieś epickie wydarzenie odbędzie się u nas, musimy zacząć pracę nad Round The World.
- Masz rację,  więc co musimy zrobić?
- Może zaczniemy od zatrudnienia pracowników? Menu mamy, wystrój jest, potrzebujemy kilku kucharzy i kelnerów.
- Okej, czas rozruszać Round The World.

-----------------
Jak wam się podoba rozdział?
Wiem, Fedemiła tym razem trochę krótka, ale mam ostatnio mało czasu.
Do zobaczenia ;)



niedziela, 19 kwietnia 2015

3x04 Napisałem ci list

Oczami Ludmiły:
Po rozmowie z Federico zamówiłam taksówkę i pośpiesznie wróciłam do hotelu.  Na miejscu rzuciłam się na miękkie łóżko. Chciałam się rozpłakać,  ale nie mogłam.  Zamiast tego włączyłam piosenkę na cały czas i zaczęłam śpiewać ,, Hoy Somos Mas".
Najgorsze w dzisiejszym dniu, że John tak się starał, by ten dzień był idealny, a ja to zawaliłam uciekając.
Zasnęłam z myślą,  że dzisiaj zraniłam minimum jedną osobę.  A jutro, cóż będzie trzeba przygotować się na skutki.
Następnego dnia obudziło mnie palące słońce które tak rzadko zdarzało się w Londynie. Otworzyłam leniwie powieki i moim oczom ukazała się Lindy.
- Coś ty sobie myślała - w skrzyżowanych na piersi dłoniach trzymała różową parasolkę.  Nerwowo postukiwała nogą o jasną drewnianą podłogę.
- Wiesz ile on planował ten dzień? Znowu będzie mi marudził.
- Przepraszam, ja po prostu... spanikowałam
Przyjaciółka podeszła do mnie i usiadła koło mnie na łóżku.
- Z początku wszystko wskazywało na to, że powiesz tak, ale w jednej chwili twój wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
- To jest o wiele bardziej skomplikowane niż się wydaję.
- Rozumiem - Lindy chwyciła moje włosy przerzuciła na jedną stronę i zaczęła przeczesywać palcami. - kiedy masz zamiar z nim porozmawiać?
- Jeszcze nie wiem, muszę to przemyśleć,  ale na razie chcę spędzić czas z tobą.  Tęskniłam za tobą Linds. - po ostatnich słowach przytuliłam moją przyjaciółkę.
- Pójdziesz ze mną do parku? Muszę zameldować się w pracy.
- Ale potem musimy się zająć restauracją - przypomniała mi odgarniając ciemne włosy.
- Jasne, zajmiemy się wszystkim - powiedziałam ciągnąc ją do wyjścia.
Tak mi jej brakowało.
Oczami Ludmiły:
Nie wiedziałam jak ta impreza miała wypalić w takim miejscu jak Londynu dlatego gdy przebiłam się razem z Lindy przez deszcz i tłumy na drogach poinformowałam mojego szefa, że trzeba przenieść festiwal do budynku.
- Ale gdzie my teraz znajdziemy odpowiednie miejsce? - powiedział w swojej przyczepie.
- Poszukam czegoś,  a niech reszta przygotowuje wszystko.
Wyszłam z pomieszczenia i otworzyłam parasolkę pod którą od razu zniknęłyśmy. Przebiegłyśmy przez ulicę prosto do naszej restauracji.
Odłożyłyśmy w kąt parasolkę i zajęłyśmy się osuszaniem siebie.
- Masz już pomysł gdzie mógłby odbyć się festiwal? - rzuciła Lindy wciskając wodę z końcówek włosów.
- Chyba dzisiaj będę musiała przejść się i poszukać. Zależy mi na jakimś przestronnym, dużym, ładnym i nowym lokalu w centrum.
- A może, by tak Round The World?
- Chcesz, żeby nasza jeszcze nie istniejąca restauracja posłużyła za miejsce na festiwal? - przez chwilę Lindy stała nie pewnie, jakby bała się,  że za chwilę zacznę wrzeszczeć,  ale moja reakcja była zgoła inna - Cudowny pomysł! - krzyknęłam.

Oczami Leona: 
Usłyszałem jak ktoś mnie woła, więc się odwróciłem.
-Violetta?  
- Leon co ty tu robisz?
- Byłem u ciebie, ale wyjechałaś.-powiedział kpiąc.
- Po co tu przyjechałeś? Pogadać ze mną?? O czym o pogodzie?!
-Boże co ja wyprawiam.- pomyślałam
- Właśnie nie wiem.
- Myślałeś że jak wrócisz to ja co zrobię? 
- Ja nic nie myślałem w tym problem!!! O co ci chodzi?
-  O co mi chodzi? Zostawiłeś mnie po tym co ci powiedziałam wyrzuciłeś mnie z domu po czym mnie zostawiłeś na ten rok, ale i tak nie obchodziło cię to  co ci powiedziałam jesteś największą pomyłką mojego życia!!- Wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- O czym ty mówisz napisałem ci list!!
- Co?
- Nie pojawiłaś się dałaś mi drogę wolną a teraz jest za późno.
- Nie ja nie otrzymałam żadnego listu!!! 
- Dałem Davidowi twojemu chłopakowi dla ciebie nie wierzę ci przestań w końcu kłamać. Przyjechałem tu by cię zobaczyć coś mnie tu ciągnęło, ale mogłem zostać tam gdzie byłem nie jestem tu potrzebny.
- Powtarzam ci nie dostałam żadnego cholernego listu. Spotkajmy się...
- Za 3 dni wyjeżdżam. Już tu nie wracam i...
- Dlaczego?
- Wszystko było napisane w liście właśnie minęło 20 minut naszej rozmowy tyle miałem czasu dla ciebie pa.
- Leon  jeśli wierzyć mi chociaż troszkę spotkajmy się w kawiarni tam gdzie kiedyś o 16. Proszę.
Powiedziałam odchodząc.
Oboje poszliśmy w swoje strony.
Czułam przez chwilę jego wzrok na sobie co dało mi satysfakcję.
Gdy dochodziłam już do domu poczułam wibracje w kieszeni.
- Halo?
- Bym zapomniał zaraz powinnaś dostać ode mnie w smsie treść listu od Leona David zapomniał ci go dać Violu. Mam nadzieje że się nie gniewasz.-zanim zdążyłam coś powiedzieć rozłączył się.
Po niecałej minucie dotarł do mnie sms jak pewnie od niego.
Zaczęłam czytać bardzo powoli.

Droga Violetto!
Wyjechałem możesz mieć mnie za sam nie wiem kogo 
ja po prostu nie umiem określić tego co czuje, 
ale to nie powód daje ci czas chcę ci uwierzyć,
uwierz mi chcę a więc daje ci 2 tygodnie 
na to byś przyjechała do mnie do Buenos Aires,
ale musisz mieć jakieś alibi, dowody i argumenty.
Ja nic nie pamiętam sama o tym wiesz.
Nie wiem kto kłamie a kto nie więc gdy każdy 
mówi że ty to wierze im kilka na jedną przewaga liczebna
nie wiem ile czasu mnie nie będzie jeśli nie przyjedziesz
zrozumiem że wszystko co mówili oni było prawdą
tylko ja na prawdę nie mogę do końca w to uwierzyć
mam wielką nadzieje że cię zobaczymy.  

Niżej już nic nie było jedynie coś od Diego. 
- Data niestety już nie aktualna przykro mi nie napisałem wszystkiego, ale napisał też że po 2 tygodniach jeśli cię nie będzie zmieni miejscowość, ale nie chciało mi się tyle pisać to takie streszczenie nie ma za co do niedługo/Diego
______________
Jak myślicie jak Leon się spotka z Violettą czy nie?
Niedługo dowiecie się dlaczego Leon tak wierzy Davidowi 
Klaus//<3


piątek, 17 kwietnia 2015

One shot part. 2

Następnego dnia poszedłem do szkoły w fatalnym  humorze.  Przez wszystkie lekcje nie miałem nawet siły słuchać nauczycieli.
Ostatnią godziną tego dnia była fizyka. Nauczyciel powiadomił nas, że dziś będziemy pracować w parach. Podczas, gdy wszyscy wokół zaczęli się przesiadać łącząc się w jeden wielki miszmasz głosów ja siedziałem na samej górze, wpatrywałem się w to całe przedstawienie z ogromnym zainteresowaniem. Wszystko działo się jak na zwolnionym filmie. Pomiędzy tym wszystkim dostrzegłem moją blondynkę. Siedziała sama w pierwszej ławce wpatrując się przed siebie.
- Federico, nie masz pary? Będziesz z Ludmiłą.
Te słowa docierały do mnie powoli jakby przebywały całą galaktykę.  Po kolei każde słowo docierało do mnie. Gdy już przyswoiłem pełną informację wstałem z miejsca starając się ukrywać radość i szczęście,  po czym zająłem miejsce obok dziewczyny.
- Dziś ciągniemy dalej temat astronomii. Waszym zadaniem jest wybrać jeden temat i opracować go. Na następnych lekcjach będziecie przedstawiać to co przygotowaliście. - wytłumaczył nauczyciel.
- Masz jakiś pomysł? - zapytałem.
- Omówmy supernovę,  w końcu wiesz, wiem o tym wszystko - zapiszczała Ludmiła odgarniając blond loki.
- Ja tam nie wiem, czy wiesz wszystko. Supernova to gwiazda która istnieje, by rozpaść się na drobne kawałeczki.  Więc myślę,  że tak naprawdę nie wiedziałaś co to znaczy, ale spodobał ci się przedrostek super.
- Lepiej już zacznijmy - powiedziała dziewczyna trochę speszona.
Po co ja tyle mówię?
- Ludmiła...
- Skąd znasz moje imię?
- Ludmiła masz strasznie przekrwione oczy.
Blondynka odwróciła głowę w moją stronę, jej oko otaczały czerwone żyłki.
- To nic takiego - oburzyła się.
- Powinnaś iść do pielęgniarki.
Kilka minut później siedziałem na białym krześle przed gabinetem szkolnej pielęgniarki.
Bawiłem się sprężynką przesuwając ją między palcami, gdy nagle drzwi się otworzyły i wyszła z nich dziewczyna. Wyglądała dokładnie tak jak ją zapamiętałem. Idealne rysy twarzy, złote włosy i niebieskie jak ocean oczy na których teraz widniały...prostokątne okulary?
Ludmiła przysłoniła część twarzy włosami, jednak i to nie zasłoniło szkieł.
- Wszystko w porządku? - zerwałem się na równe nogi.
- Nie patrz na mnie! Idź już!
- Ludmi nie musisz się wstydzić, to tylko okulary.
- To ochydne okulary Fede! - krzyknęła, po czym umilkła zdając sobie sprawę z tego co powiedziała - lub jak kolwiek tam się nazywasz.
Uśmiechnąłem się,  ale postanowiłem nie drążyć tematu.
- Uwierzysz jak ci powiem, że w okularach wyglądasz ślicznie? - spytałem podchodząc do niej bliżej i poprawiając jej szkiełka - bo wyglądasz.
Od tego dnia Ludmiła chodziła w okularach, z początku ludzie patrzyli na nią krzywo, ale po jakimś czasie na pewno się przyzwyczają.  A jak nie to już ich sprawa.
W domu nic się nie zmieniło. Viola ćwiczyła głos w oczekiwaniu na werdykt dotyczący obsady przedstawienia.  Cały czas powtarzała,  że na pewno jej się nie uda, ale ja ją za dobrze znałem i wiedziałem, że to tylko przykrywka, by zwrócić na siebie uwagę.  Ojciec oczywiście jak zawsze dawał się na to nabrać. Codziennie siadali przy pianinie i śpiewali:
I always stand by you
Stand by you
Forever, forever...
Nie dało się wysiedzieć w tym domu.
----------
Dalsza część one shota. Jak wam się podoba? Co myślicie o Ludmi w okularach? I jak myślicie jak akcja się potoczy? Odpowiedzi na wszelkie pytania pojawią się już za tydzień w kolejnej części. A was zachęcam do zadawania pytań w zakładce: Zapytaj bohatera.

3x03 Ktoś stoi przed domem

Oczami Ludmiły:
Spojrzałam w oczy Johna, były pełne nadziei i oczekiwania. Potem spojrzałam na ekran telefonu.
- Zaraz wrócę - podjęłam szybko decyzję i wstałam od stołu starając się nie patrzeć na zranionego chłopaka.
Wybiegłam na dwór starając się nie zwracać uwagi na padający deszcz. Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki. To był on, mimo iż minął rok nie zapomniałam jak brzmiał.
- Federico? - odezwałam się nie pewna tego czy postępuje właściwie.  W restauracji czekał na mnie facet mojego życia który właśnie mi się oświadczył,  ale z jakiegoś powodu wystarczyło bym zobaczyła wyświetlone imię Federico, by rzucić wszystko. Co jest ze mną nie tak? Miałam szansę na wspaniałe życie,  a Fede już podwójnie dał mi dowód, że z nim życie nie byłoby proste.
- Ludmiła to ty? - w jego glosie słychać było nadzieję.
- Skąd masz mój numer? - Nie chciałam się z nim w nic bawić,  krótko, zwięźle i na temat. Chciałam mu przedstawić jak aktualnie sprawy się mają.
- Mam swoje sposoby, a ty jak widzę nie wykasowałaś mojego numeru.
- Czego chcesz?
- Dotrzymać obietnicy.
- Fede to było rok temu, nie musisz dotrzymywać tej obietnicy, oboje dobrze wiedzieliśmy,  że to koniec.
- Wtedy wszystko wyglądało inaczej...
- Ale sprawy się zmieniają
- Kim jest? Ktoś z pracy?
- Nie chcę o tym teraz gadać
- To może kiedy indziej
- Fede... - zaczęłam, ale nie pozwolił mi dokończyć.
- Nie Ludmiła,  za kilka dni będę w Londynie na koncert, chciałbym się wtedy z tobą spotkać,  jeśli przyjdziesz będzie to oznaczało,  że jest dla nas jakaś szansa,  jeśli nie zrozumiem i zostawię cię w spokoju.
To jakiś koszmar.  Chciałam się rozłączyć gdy on powiedział:
- Kimkolwiek jest, jestem od niego lepszy.
Chciało mi się śmiać,  Federico zawsze miał poczucie,  że pobije każdego kandydata do mnie. Kiedyś zanim jeszcze mnie olał,  a potem wrócił siedzieliśmy razem na kanapie, ja z głową opartą na jego klatce piersiowej powoli unoszącej się w dół i górę.
- Pobiłbym każdego kandydata do twojego serca - powiedział nagle chwytając kosmyk moich włosów i zaczynając się nimi bawić.
- Na razie jesteś tylko ty - przechyliłam głowę i spojrzałam na niego.
- Obiecaj,  że cokolwiek bym nie zrobił nie przestaniesz mnie kochać.
' Obiecuję
Następnego dnia nieoczekiwanie zniknął zostawiając wiadomość na karteczce przyklejonej do lodówki ,, Dostałem szansę życia.  Przepraszam. Mam nadzieję,  że nie złamiesz obietnicy".
To był cios prosto w serce, podobnie czułam się w tym momencie.
Kochałam Johna, oświadczył mi się,  w takim razie czemu miałam wątpliwości?

Oczami Violetty:
W jednej chwili coś we mnie pękło gdy to usłyszałam poczułam że znów jestem tą samą Violettą nigdy nie zapomnę wspomnień z Leonem i o nim, a w dodatku ma zamiar wrócić. Tylko gdzie się podziewał przez ten rok, dlaczego wyjechał na cały rok nie odezwał się tylko zmienił numer i miał zamiar się nadal nie odezwać. Wziął ślub nie, nie wytrzymam znów tego załamania. Gdy ostatni raz Diego do mnie dzwonił byłam w stanie popełnić samobójstwo nie chcę przeżywać tego 2 raz.
- Violetta jesteś tam?
- Tak jestem tylko co mnie ma obchodzić to co mówisz?
- Nie okłamujmy się przecież ja wiem że nawet gdybyś nie wiadomo jak bardzo o nim zapomniała nadal go kochasz.
- Po co wraca?
- Z tego co wiem Leon chcę się spotkać z kimś nie wiem z kim, a potem znów wyjeżdża.
Po chwili do moich oczu zaczęły napływać łzy od pół roku byłam zimną suką dla której nie liczyło się nic innego, ale gdy wraca on wracam także dawna ja.
- Dlaczego mi to mówisz?- spróbowałam mówić tak chłodno jak wcześniej.
- Bo mam powody wraca on, wraca też nasz układ. Słyszałam jak się śmieje.
Rozłączyłam się po czym się kolejny raz załamałam
- Potrzebuje cię znowu Leon rozumiesz?! Jak mogłeś być taki głupi i ożenić się właśnie z nią?? Plastikiem dla którego liczy się tylko kasa.
- Violu coś się stało?-gdy mnie zobaczyła podbiegła i podała rękę bym wstała.
- Leon.
-Znowu on, znowu chcesz przez to wszystko przechodzić?? Zapomnij o nim proszę cię.
- Nie, nie ja muszę się dowiedzieć dlaczego mnie zostawił rozumiesz?
- Violu proszę cię
- Daj mi spokój!!! Idę do domu pa.
Odbiegłam nie zwracając uwagi na jej krzyki.
Dzień później:
Całą noc przepłakałam nie mogłam spać, bo myślałam o powrocie Leona, ale kiedy wraca i czy będzie mi dane chociaż go zobaczyć?? Nie wiem boję się że nie. Usłyszałam trzaskanie drzwiami.
- Hej to ja jeśli chcesz coś mówić to daj najpierw mi to zrobić.
A więc przepraszam sama zrobisz to co twoim zdaniem będzie dla ciebie słuszne albo będziesz płakać znów za Leonem, albo nie proste.
- Dzięki że mnie rozumiesz
- Nie ma za co, a teraz idę sobie zrobić śniadanie.- powiedziała odchodząc.
- Viola ktoś stoi przed naszym domem!!
- Kto?
- Nie wiem jakiś przystojny mężczyzna.
- O boże powiedz że mnie nie ma o pewnie jakiś ze wczoraj.
- Okej jak chcesz.
Zeszła szybko na dół
- Jest Violetta?
- Nie przykro mi nie ma
- A kiedy będzie?
- Wyjechała nie wiadomo do kiedy jej nie będzie.
- Rozumiem gdyby się pojawiła to powiedz jej, że  a nie ważne dzięki.
Powiedział wychodząc.
Ten głos wydawał mi się być bardzo znajomy zeszłam na dół, ale nikogo już tam nie było.
Szybko wybiegłam na dwór.
 Zobaczyłam oddalającą się postać byłam pewna że to on. Był u mnie?
- Leon!!!
________________________
Jak myślicie czy to był Leon czy może ktoś inny?
Dlaczego Lu ma wątpliwości? 
Mam nadzieje że się podoba odcinek.
A  więc jutro w okolicach wieczoru One shot może coś wymyśle. 
Klaus//<3




wtorek, 14 kwietnia 2015

3x02 Początek końca

Oczami Ludmiły (brak Leonetty)

Jak to jest walczyć o miłość, by ją stracić? Jak to jest poczuć się szczęśliwa na kilka chwil, by potem znów mieć w sobie pustkę. Życie zgotowało mi prawdziwy ''no happy end''. Zaraz po zakończeniu festiwalu dostałam propozycję jeżdżenia po świecie, by organizować inne występy. To była cudowna okazja, spełnienie marzeń, ale i ich stracenia.  Mój ukochany wyjechał, by spełniać swoje marzenia. Dałam mu wolność.  Po co? Mogłam go zatrzymać, tylko dla siebie, organizowanie koncertów nie było mi niezbędne do życia,  a on mógł dalej żyć bez światowego turne.  Ale jakie to, by było życie? Jakie to byłoby życie, gdybym zabroniła mu spełniać marzenia? Nie chciałam, by resztę życia wlukł się za mną bez potrzeby spełnienia.  On kochał muzykę i nawet jeśli również kochał mnie to wiedziałam jak postąpi i nie wściekałam się na niego za to. W końcu ja postawiłam podobnie. Poszliśmy w swoje strony. Ułożyliśmy sobie życie na nowo, jednak nigdy o sobie nie zapomnieliśmy. 

Minął rok od kiedy straciłam miłość, przyjaźń i wyruszyłam w świat.  Do tego czasu zdążyłam odwiedzić takie miejsca jak: Nowy Jork, New Jersey, Miami, Kraków,  Madryt i Barcelone. Aktualnie jestem w ostatnim miejscu na mojej trasie,  czyli w Londynie. Cieszyłam się z przyjazdu do tego miasta, bo właśnie z nim wiązałam swoje przyszłe plany.
Zdążyłam zameldować się w jednym z tych pięknych nowoczesnych hoteli który tak dziwnie wyglądał na tle przed wojennych budynków.  Odstawiłam walizki na wózek i polecając zanieść je do mojego pokoju wyszłam na świeże chłodne powietrze. Nie było tu może tak ciepło jak w Hiszpanii, czy Francji, ale Wielka Brytania posiadała ten urok którym biła o głowę wszystkie inne miejsca na ziemi. Tu po prostu było tak...
Nagle poczułam czyjeś chłodne ręce na moich oczach i zapach dobrze mi znanej wody kolońskiej.
- Nie ładnie tak się podkradać - mruknęłam zabierając dłonie z moich oczu i mechanicznie odwracając się w stronę przybysza składając na jego ustach namiętny pocałunek. 
- Ty i tak wszędzie mnie poznasz. To nie fair. - mężczyzna przede mną przemówił tym swoim pięknym brytyjskim akcentem i wyszczerzył zęby w lekkim uśmiechu.
- Gdybyś się tyle nie perfumował to pewnie miałbyś jeszcze jakieś szanse. 
- Przynajmniej mam pewność,  że wszędzie mnie rozpoznasz.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i znów przywarłam do niego ustami. Odezwałam się od niego dopiero, gdy przypomniało mi się,  że miałam go o coś zapytać. 
- Lindy do ciebie dzwoniła?
- Nie, pewnie jest już na miejscu, idziemy? - zapytał łapiąc mnie za rękę. 
- Oczywiście
Przemknęliśmy razem przez deszcz w stronę czarnej limuzyny. 
Zajęłam swoje miejsce, a on obok mnie i pojechaliśmy w tajemnicze miejsce gdzie mieliśmy się spotkać z moją przyjaciółką Lindy.
Mojego ukochanego i moją najlepszą przyjaciółkę poznałam będąc w Polsce, oni wtedy uczestniczyli w pewnego rodzaju wymianie. I uwierzcie mi ich historia jest o wiele bardziej poplątana niż się może wydawać.  Ale to później. 
Najlepsze w moim facecie było to, że nie pozwalał mi przytulać głowy do szyby co zawsze robiłam jadąc samochodem, tylko przytulał mnie do siebie i dawał poczucie, że nie jestem sama.
Minęliśmy właśnie stacje Kings Cross i kierowaliśmy się w stronę głównej ulicy Londynu.
- Co ty dla mnie szykujesz? - spytałam podnosząc głowę i spoglądając w jego piękne kasztanowe oczy.
- Ćśś nie psuj niespodzianki - szepnął mi jedynie i znów zaczął głaskać po karku.
Zanim się obejrzałam limuzyna zatrzymała się i wysiedliśmy na mokrą ulicę. 
- Po miesiącu w Hiszpanii na prawdę dobrze robi pobyt w takim miejscu
- Cieszy mnie, że ci się podoba - powiedział mój mężczyzna prowadząc mnie za rękę w stronę przejścia dla pieszych.
- Więc gdzie idziemy?
- Mówiłem,  dowiesz się w swoim czasie. To dopiero twój pierwszy dzień w Londynie, ale ma być wyjątkowy. 
- Ty tu jesteś, to wystarczy - skradłam mu małego, niewinnego całusa i przytuliłam się do jego umięśnionej ręki - prowadź. 
Chłopak uścisnął mocniej moją dłoń i pociągnął mnie dalej ulicą. 
Po kilku minutach stanęliśmy przed restauracją o nazwie ,,Round The World". Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Widziałam przez szybę ścianę przyozdobioną w wysokie wieżowce Nowego Jorku i Statue Wolności, na każdym stole stał szary gołąb który tak dobrze kojarzył mi się z Krakowem, były też inne symbole z miejsc w których byłam. 
- Tu jest pięknie,  jest i Miami i Barcelona i Kraków...jak to możliwe? - do oczu zaczęły mi napływać łzy. 
- Spytaj właścicielkę 
Z początku nie rozumiałam o co chodzi, ale wtedy zobaczyłam uśmiechającą się do mnie z za lady Lindy. Przytuliłam mocno mojego skarba i wpadłam do środka na spotkanie mojej najlepszej przyjaciółce. 
- Jak to możliwe? Ty i restauracja?
- Wiem,  dość odpowiedzialne - odrzekła wzruszając ramionami - ale nie będę tu sama -powiedziała robiąc ten swój dziwny uśmiech który po oznaczał,  że coś knuje. O dziwo jej wzrok skierowany był na mojego Johnego.
- Co tu się dzieje? Johny? Lindy?
- Jesteś moją współwłaścicielką - wybuchła dziewczyna podskakując przy tym z radości tak, że jej brązowe kosmyki uniosły się do góry jak pióra. 
- Jak to? - z niedowierzania odebrało mi mowę,  po chwili Linds pojawiła się koło mnie z fartuszkiem z moim imieniem. 
- Uknuliście to za moimi plecami? 
- Uwierz mi, ciężko było dopilnować,  by ta papla nie wyglądała ci tego już miesiąc temu - oznajmił chłopak. 
- Zaplanowaliście to tuż przed moim wyjazdem? - przez chwilę nikt z nas nie był pewny jaka będzie moja reakcja, aż w końcu.. - kocham was! - ...rzuciłam im się w ramiona.
- Jest idealnie
- Poczekaj to jeszcze nie koniec - odparła rozradowana przyjaciółka
- Coś jeszcze?
- Przygotowałam dla państwa stolik - oznajmiła wysokim głosem Lindy prowadząc nas do jednego z pustych i póki co czystych stołów.  - Zaraz przyniosę kartę. 
- Romantyczna kolacja...i to darmowa? - szepnęłam do Johna.
- Coś ty, zapłacę, będziesz swoim pierwszym klientem i zapewniam cię,  że zadowolonym.
Po chwili Lindy wróciła z dwoma kartami, od razu dostrzegłam wszystkie moje ulubione dania, ale postanowiłam wziąć sałatkę Barcelone.  John zamówił to samo.
- Będzie idealnie - zapewnił mnie łapiąc moją dłoń z długiego końca nie za dużego stołu. 
- Już jest - ścisnęłam jego dłoń. 
Teraz siedząc tu z nim chciałam wypowiedzieć te dwa wielkie słowa, wiedziałam, że tak było,  to on pozwolił mi na nowo pokochać,  to on czekał na mnie i to on teraz spełniał kolejne z moich marzeń.  Spojrzałam na jego piękne brytyjskie rysy twarzy, lekki zarost, idealnie poukładane kasztanowe włosy i garnitur jakby właśnie wyszedł z filmu o James'ie Bondzie. Ideał. 
- Ludmiło,  chciałem, żeby ten dzień był dopracowany i idealny w każdym calu, bo to właśnie w ten dzień...
Nie wiedziałam o co mu chodzi, odłożyłam widelec którym dotychczas się bawiłam, ponieważ on wstał ze swojego miejsca.
O co mu chodziło? - pomyślałam - Co tu się dzieję?
Nagle nieoczekiwanie uklęknął i wyciągnął jakieś czerwone pudełko z marynarki.
- Ludmiło Mercedes Ferro, czy wyjdziesz za mnie?
W pudełku zalśnił złoty pierścionek.
W tym samym momencie na moim wyświetlaczu pokazało się,  że ktoś dzwoni.
To był Federico...

To be Continued

----------------------
Jak wam się podoba nowy początek? Co myślicie o nowym życiu Ludmiły? Wolicie ją z Fede, czy Johnem?


poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Więc

Mam pytanie bo sobota zbliża się wielkimi krokami a ja nie wiem na dal o czym ma być mój one shot proszę pomóżcie mi. Piszcie w kom albo kontynuacja Zabiłem twoich rodziców, albo o innej tematyce proszę czekam na wasze propozycje do soboty.
Ps. Od teraz opowiadanie ma 3 sezon nie 2 sezon 25 odcinek tak dla tych, którzy są zdziwieni lub myślą że to jakaś pomyłka minął rok, a więc jest też nowy sezon.
Proszę piszcie w kom.
Klaus//<3

niedziela, 12 kwietnia 2015

Odcinek 1 sezon 3 Wziął ślub

Od teraz to nowy sezon
[ Brak Fedemiły ]

Oczami Violetty :
To wszystko było takie piękne Fede i Lu się pocałowali no, ale nie są razem to jeden minus , Diego wyjechał... Tylko dlaczego on wyjechał on tak szybko się nie poddaje. Moje rozmyślanie przerwał dźwięk telefonu.
- Halo?
- Hej pewnie jesteś dziś szczęśliwa?
- Diego?
- Spotkajmy się obok budynku gdzie był festiwal jestem obok. - Szybko się rozłączył.
Czyli kłopoty wracają? Szybkim i pewnym krokiem ruszyłam do wyjścia.
Rozejrzałam się dookoła.
- Halo?!! To jakieś żarty?
- Nie ani trochę Violu.
- Tak bardzo się boisz że musiałeś się ukryć??
- Nie, nie ukrywałem się tylko rozmawiałem z kimś.
- Dobra nie mam czasu czego chcesz? I dlaczego odpuszczasz?
- Nie na zawsze odpuszczamy.
- No dobra tego się spodziewałam, ale czego do cholery chcesz?
- Odpuszczamy z jednego powodu, ale nie chcę żebyś byłą szczęśliwa na marne więc ci powiem co to za powód.
- Mam się bać?
- Nie ma czego jedynie mam dla ciebie smutną wiadomość jestem poinformowany jako pierwszy, bo niestety dużo ludzi dla mnie pracuje.
-Ehh nie zanudzaj tylko mów proszę cię myślisz że mam dużo czasu??
- Zadzwoń do Leona.
- Co? Po co?
- Zadzwoń przecież masz numer.
- Okej już dzwonie.
Nie minął jeden sygnał a ja już włożyłam telefon do kieszeni
- Dlaczego nie ma takiego numeru? Co o tym wiesz?
- Właśnie to chcę ci powiedzieć, ale nie dajesz mi dojść do słowa
a więc jak mnie poinformowano niedawno Leon Verdas wyjechał nikt nie wie gdzie na ile dokąd tak Violu właśnie to chciałem ci powiedzieć.- Powiedział z wielkim uśmiechem
- Jedziemy na wakacje gdy będziesz miała rozum zadzwoń wrócisz do nas. A teraz zostało tylko się pożegnać. Powiedział po czym poszedł.
Czy to prawda? Czy on na prawdę uwierzył im i zostawił mnie na zawsze? Bez pożegnania?

Rok później:
 Już za chwilę zacznie sie impreza stulecia, ale teraz muszę się zająć rozdawaniem towaru
 - Dobra mówisz co chcesz czy nie?
- A jakie masz?
- Marihuana, LSD, Amfetamina i mam jeszcze Kokainę chyba jesteś tu nowy.
- Tak pierwszy raz  kupuję takie rzeczy, ale trochę potrzebuje Amfy.
-  Dokładnie ile?
- 10 gram.
- Okej 350.
- Potrzebne ci pieniądze?
- No można tak powiedzieć jestem dilerką i striptizerką, ale mam duże wydatki
- proponuje ci kolacje i śniadanie jutro u mnie to adres i numer. - Napisał coś na kartce po czym poszedł.
- Hej kochana.- Podeszła do mnie moja Clara po czym pocałowała w policzek. Jest moją najlepszą przyjaciółką.
- Hej co tak długo?
- Szukałam fajnej sukienki na dziś sprzedałaś coś?
- Tak dużo a teraz trzeba pod bojować tą imprezę nie sądzisz.
- Znów chcesz się znaleźć w gazecie? Zgoda chodź na ten tydzień dużo się sprzedało
- Dostałam ofertę na kolacje i śniadanie
- Ciekawe chyba skorzystasz?
-Tak chyba tak tylko muszę kupić sobie coś na tą okazje.
- To jutro. Teraz czas się wyszaleć.
- Tak mam dziś wolne chodź.
- Poczekaj Clara ktoś do mnie dzwoni idź już do środka.
- okej przyjdź zaraz.
Poszła.
- Halo?
- Mam szansę na noc z panią za dość dużą kwotę?
- Ymm zgoda gdzie kiedy imię i nazwisko też proszę.
- Zacznę od imienia Diego.
- To ty wiedziałam że cię kojarzę.
- Widzisz wyszło na to że ja i David nie kłamaliśmy teraz jesteś dziwką.
- Stul pysk śmieciu.
- Mamy dla ciebie nowinę chcesz wiedzieć?
- Jeśli jest o Verdasie to nie chcę o nim nic słyszeć
- Czyli nie chcesz wiedzieć  że wziął ślub i niedługo pojawi się w Paryżu?
____________________
Nowe oblicze Violi :)
Nie będzie na szczęście taka na długo.
Clara będzie postacią pół dobrą pół złą.
Dla kogoś kto lubi Leonette mam dobrą wiadomość Leon nie jedzie do Paryża tak po prostu bo chcę cię spotkać z Vilu więcej nie zdradzę.
Do 03 bo 02 piszę Wera.

Klaus//<3 






sobota, 11 kwietnia 2015

One Shot part. 1

Do tych którzy myślą, że miłość nie zaskakuje, mylicie się. Gdy byłem w pierwszej klasie liceum ów nieoczekiwana strzała amora dotknęła mnie, a raczej ugodziła z niewyobrażalną siłą.

Trwała właśnie czwartkowa lekcja fizyki. Wsłuchiwałem się w słowa nauczyciela dotyczące konstelacji, gdy nagle zadzwonił dzwonek. Szybko zebrałem swoje rzeczy i zbiegłem po schodach na dól, przy okazji wpadając na kogoś kto już chwilę później leżał w moich ramionach. To była blond dziewczyna o pełnych czerwonych jak truskawka ustach i pięknych niebieskich oczach.
- Czemu ty mnie dotykasz?! Jestem supernovą!

Następnym razem piękną blondynkę spotkałem na korytarzu, gdy przez przypadek zastąpiłem jej drogę.
- Co ty wyprawiasz?! - rzuciła w moją stronę krzyżując ręce.
- Stoję.
- Ale czemu przede mną? Jestem superno...
- ...supernovą, tak wiem.
- W końcu nic dziwnego, jestem gwiazdą szkoły.
- Serio? Dziwne, ja cię kojarzę tylko z lekcji fizyki.
Dziewczyna spojrzała na mnie oburzona, podniosła głowę, poprawiła włosy, po czym mijając mnie szepnęła mi do ucha:
- Ukąsiła cię kiedyś żmija? Lepiej uważaj!

Minęły dwa tygodnie, a ja dalej nie widziałem mojej blondynki, tak jakby wyparowała z mojego życia, albo była tylko snem. Jednak przez ten czas zdążyłem się trochę o niej dowiedzieć.
Kilka chłopaków z klasy powiedziało mi, że ma na imię Ludmila, jest bogata, zadufana w sobie i ma parcie na sławę.
Ale ja myślę, że to tylko maska.

Kolejne spotkanie z niejaką Ludmilą nastąpiło w drodze na fizykę. Stałem przed drzwiami wpuszczając kolejno dziewczyny z klasy. Wtedy z hukiem na korytarz wpadła ona. Miała na sobie sukienkę w panterkę i czarne bolerko. Wyglądała inaczej. Na mój widok przystanęła i z przerażeniem w oczach powiedziała:
- Co ty tu robisz? - tym razem jej głos był dziwnie delikatny, nie było w nim tego normalnego sarkazmu.
-Chodzę z tobą na fizykę - przypomniałem.
Ludmila odwróciła wzrok i starając się zachować dawną powagę weszła do sali.

Tak bardzo chciałem wiedzieć co jej się stało, z dnia na dzień zmieniła się z przebojowej, czasem irytującej dziewczyny w nieśmiałą i przestraszoną.

Ja też się zmieniłem, nie wiedziałem czemu, ale czułem więź między mną, a tą dziewczyną. Nawet jeśli mi to nie odpowiadało, nie zmieniało to faktu, że tak było.

W weekend siedziałem w domu grając na gitarze, gdy nagle do pokoju weszła moja siostra bliźniaczka Violetta.
- Federico, nie uwierzysz co się dzisiaj wydarzyło - pisnęła dziewczyna siadając na moje łóżko.
- Niech pomyśle... Dostałam kolejną solówkę! - ostatnim zdaniem przedrzeźniłem moją kochaną siostrzyczkę używając tego samego piskliwego głosu jaki ona używała kiedy się czymś ekscytowała.
- Nie, to Fran dostała solówkę, ale jestem z niej dumna. Dziś do naszej grupy dołączył nowy chłopak, nazywa się Tomas!
- To wszystko? - rzuciłem.
- Wrócę jak będziesz miał lepszy humor - powiedziała i wyskoczyła z pokoju.

Violetta, moja siostra była przerażającą optymistką, chodziła do specjalnej szkoły dla utalentowanych chrześcijan. Śpiewała solówki na mszach, świętach i innych spotkaniach kościelnych.
Mówiła o tym bez przerwy, jakby nie istniały inne tematy do rozmowy.
Ojciec uwielbiał słuchać jak jego jedyna córka śpiewa, nie zależnie od pory.

Jak co wieczór musiałem przygotować się na wspólną kolację. Wziąłem telefon i zbiegłem na dół. Od razu zastałem Violette i naszego ojca razem przy stole w błogim nastroju. Prowadzili ożywioną rozmowę o najbliższym występie Violi.

Nagle oboje odwrócili się w moją stronę, starając się nie zwracać uwagi w ich wpatrzone we mnie oczy zająłem miejsce na przeciwko nich.
- Federico jak minął ci dzień? - zagadnął ojciec popijając łyk soku pomarańczowego.
- W porządku. - odpowiedziałem grzecznie.
- A u ciebie Violu? - zwrócił się do swojego drugiego dziecka.
Violetta przełknęła jedzenie i wyszczerzyła zęby w tym jej uśmiechu, który świadczył, że za chwilę zacznie się jej słowotok.

- Na zajęciach ze śpiewu osiągnęłam wysokie C, rozpoczęłam pracę nad przedstawieniem przed świętami. Jutro mam przesłuchanie do roli Maryi! - zapiszczała i rzuciła się w ramiona ojcu.
- Gratuluję Violu! - odkrzyknął uradowany tata.
Viola. Viola. Viola. A ja mam tak siedzieć jak jakaś widownia?
- Najadłem się - odparłem wstając od stołu.
- Federico to miał być rodzinny obiad, jak kiedyś.
- To nigdy nie był rodzinny obiad. Może kiedyś to zrozumiesz!

Problem w mojej małej rodzince był jeden, a byłem nim ja. W końcu jaki pożytek z syna który jest tak nie chrześcijański i nie utalentowany jak Violetta. A ja chciałem tylko, by choć raz świat nie kręcił się w okół mojej siostry.
Odwróciłem myśli od mojej rodziny i znów wróciłem do Ludmili. Nie wiedzieć dlaczego myśl o niej napawała mnie spokojem.
Usiadłem przy biurku i zacząłem szkicować kontury jej twarzy

-----------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba 1 część One Shota? Podzieliłam go, bo jest dość długi. Kolejna część już za tydzień

Zapraszam

Zapraszam was do wejścia do nowej zakładki pt: '' One shoty '' Znajdują się tam wszystkie One shoty z tego bloga. Chciałabym po prostu poznać waszą opinie pod tamtą zakładką również na teamt one shotów. I dowiedzieć sie który one shot wam się najbardziej podobał a więc zapraszam
Klaus//<3

piątek, 10 kwietnia 2015

Odcinek 23 Lud orzekł!

W sobotę niestety musiałam pojawić się w parku. Tak bardzo tego nie chciałam, bo tam miał być on i ona! Federico i Jane! Wyglądali razem jak przesłodzona para składająca się z Myszki Mini i Hefalumpa, niedopasowani, dziwaczni i obrzydliwi. Ile miałam jeszcze znosić ich uśmieszki, buziaki z bliska jak i z daleka, ale najgorsze było, gdy byli od siebie daleko. Wtedy ona siadała na jakimś krześle i wpatrywała się w niego jak w obrazek, a on? On ją ignorował. Ja jednak nie byłam tak odporna na głupotę jak on. Musiałam znosić jej wyimaginowane zachcianki, pytania i wpadki które burzyły cały rytm mojej pracy. Ona była jak żywy buldożer potrafiący zniszczyć moje życie, gdy tylko ktoś da jej znak do działania.
Dziś jednak nie mogłam pozwolić, by huragan Jane zaprzepaścił moją szansę na rozwiniecie kariery.
Jak zwykle obudziłam się o godzinie siódmej spostrzegając, że nigdzie nie ma Violetty którą z resztą ostatnio prawie w ogóle nie widywała. Ale przecież każda z nich miała teraz własne sprawy: Ona Leona, ja Federico i jego sukowatą dziewczynę. 
Ledwo trzymając się na nogach wpełzłam do garderoby, by już po chwili wyjść z garścią ubrań z którymi skierowałam się do łazienki.Stanęłam przed lekko zaparowanym lustrem, oparłam dłonie na rogach umywalki i wpatrzyłam się w swoją zaspaną twarz. Od razu sięgnęłam po kosmetyczkę, trzeba było coś zrobić z tym potworkiem. Wyciągnęłam stamtąd tusz do rzęs i eyeliner i już po kilku minutach miałam ładnie podkreślone czarne oczy. Potem sięgnęłam po szczoteczkę i zaczęłam energicznie myć zęby, trwało to około trzy minuty, później nałożyłam czerwoną jak krew szminkę i cmokając ustami upewniłam się, że się nie rozmażę. Zostały mi tylko włosy, postanowiłam je zakręcić tak jak zazwyczaj. Wyciągnęłam lokówkę, wtedy rozległ się dźwięk telefonu. Odłożyłam przedmiot, by się nagrzał i pobiegłam do salonu. Chwyciłam za lekko staromodny telefon na kabelek i powiedziałam:
-Tak słucham?
-Violetta? - rozległ się lekko ochrypły męski głos.
-Nie, Ludmiła, a kto mówi?
-Diego
Skądś kojarzyłam to imię, Violetta musiała o nim mówić, ale co dkoładnie go z nią wiązało, tego nie potrafiłam sobie przypomnieć.
-Czego chcesz od Violetty? - postanowiłam grać neutralną, ale z góry ten chłopak mi się nie spodobał, dlatego w moim tonie dało się wyczuć nutę niechęci.
-Właściwie to chcę czegoś od ciebie.
Czego on mógłby chcieć ode mnie? Przecież nawet mnie nie zna.
-Gadaj! - rozkazałam mu.
-Powiedz twojej przyjaciółce, że ją zostawię, na razie...
-Zostawisz, ale...?
-...a i powiedz, że to koniec zakładu.
Czekaj, czekaj. zakład, chłopak o wyczuwalnej w głosie miłości do siebie samego? Coś mi się przypomina...
-Ty jesteś ten Diego!
-Czyżby moja reputacja mnie wyprzedzała?
-Ty marny sukinsy...co ty znowu kombinujesz?!
-Nic co ma związek z tobą, a może ma. Przekonasz się. Przekazałem ci tyle ile chciałem, więcej nie musisz wiedzieć - po tych słowach rozległ się krótki sygnał i już wiedziałam, że nie ma nikogo na drugiej linii.
Cholerny dupek!

***

Wściekłość zżerała mnie od środka, od jakiś piętnastu minut kręciłam się po pokoju zastanwiając się czy napisać do Violi. W końcu wyciągnęłam telefon i zaczęłam klikać.

Do Violetty:

Będziesz na festiwalu?

Stwierdziłam, że wolę jej przekazać tą informacje osobiście, a nie przez telefon.
Schowałam przedmiot do torebki i zaczęłam się ubierać. Dziś postanowiłam założyć granatowe rurki, różowy top i  błękitną kurtkę w lamparcie cętki. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze, po czym chwytając moją torebkę wyszłam

Na dworzu poczułam od razu podmuch ciepłego powietrza. Skierowałam się na najbliższy przystanek autobusowy. Zazwyczaj wolałam chodzić pieszo, ale dziś wolałam nie natknąć się po drodze na nikogo. A mówiąc nikogo mam namyśli Fede i Jane.
Gdy autobus się pojawił wsiadłam do środka i zajęłam miejsce koło szyby na której oparłam głowę, by móc przyglądać się wszystkiemu co działo się na zewnątrz.

***

- Ty byłaś w ciąży ?
- Tak byłam szkoda, że tego nie pamiętasz zrozum zależy mi na tobie.
Objęłam jego policzek. Oderwał się ode mnie
- Wyjdź nie chcę żyć przeszłością, wyjść proszę.
Wstałam po czym po prostu odeszłam. Na zawsze? Nie, nie dam mu spokoju tylko odpocząć by zatęsknił. Postanowiłam przejść się uliczkami naszego parku tu przypominają mi się wszystkie chwile i złe, i dobre.
- Wszystko było warto aż do teraz, bo co najmniej cię poznałam.
 Zaczęłam sobie nucić  dawną piosenkę.
- Violetta?
- Damien przepraszam ja..
- Nie przepraszaj możesz sobie poukładać życie masz na to dwa tygodnie. Powiedział po czym pocałował mnie w policzek i odszedł. Znów zostałam sama super. Po chwili płaczu na naszej ławce wróciłam do domu.Nagle dostrzegłam, że dostałam esemesa i to dobrą godzinę temu.

Od Ludmiły:

Będziesz na festiwalu?

O Boże festiwal, zupełnie o nim zapomniałam. Szybko odpisałam jej ,,Tak'' i skierowałam się do drzwi wyjściowych.

***


Dojechałam na miejsce i skierowałam się w stronę parku, gdzie z daleka widać było wielką scenę i tłum ludzi.
Nie potrafiłam dostrzec tam Federico, nie żeby mi zależało.
Nagle ktoś zakrył mi oczy. Przestraszyłam się i odruchowo walnęłam go z łokcia w brzuch. Usłyszałam za sobą jęk i od razu poznałam tą osobę. Odwróciłam się i przytuliłam do siebie Carsona.
-Przepraszam, ostatnio jestem zestresowana - wyjaśniłam 
-Nic się nie stało, po prostu jestem zdziwiony, że dziewczyna może mieć tyle siły w łokciu.
-Wyćwiczyłam to na zakupach - wzruszyłam ramionami uśmiechając się lekko. - Cieszę się, ze tu jesteś, chociaż jedna miła osoba. 
-Ludmiła!  - zwróciłam się w kierunku głosu i dostrzegłam prezydenta.
-Mówiłam, jesteś jedyną miłą osobą.
-Ludmiła stało się coś strasznego. Hayley Willliams miała otwierać wydarzenie razem z Federico, ale właśnie dzwoniła, że nie przyjedzie!
-No i co teraz?
-Muszę znaleźć kogoś, kogoś kto nie ma nic do roboty i zna każdy szczegół wydarzenia 
-Może Ludmi - zaproponował Carson, a ja za to pogroziłam mu łokciem.
-Całkiem niezła myśl, fakt jesteś trochę nie doświadczona i źle ubrana, ale jakoś to załatwimy.
Próbowałam protestować, ale zanim się spostrzegłam siedziałam na obrotowym fotelu, gdzie styliści szukali dla mnie idealnej kreacji.


***

Gdy siedziałam tak na fotelu z wałkami na włosach zobaczyłam Violette próbującą wybadać mnie wzrokiem. Udało jej się i już kierowała się w moją stronę.
-Ludmiła co się dzieje?
-Będę występować - wyjaśniłam
-To wspaniale - ucieszyła się dziewczyna
-Z Federico
-A to już nie tak wspaniale
-Słuchaj nie ważna jestem ja, muszę ci coś ważnego powiedzieć...
-Ludmiła czas na przymiarkę stroju! - rozległ się krzyk jednego ze stylistów.
-Idź, powiesz mi później 

Skierowałam się w stronę przymierzalni, by już po chwili wyjść w pięknej różowej sukience w lamparcie cętki i czarnym futrzanym bolerku.
-Prosze bardzo, strój Hayley Williams w wersji Ludmistycznej! 
-Ludmistycznej? - zapytałam nie wierząc własnym uszom. 
-Nie marudź, masz pół godziny.
Yes! W końcu pozbyłam się irytującego stylisty i mogłam pogadać z Violą.
Szybko zeszłam z krzesła i poszłam jej szukać. Odnalazłam ją w tłumie.
-Violu muszę ci powiedzieć coś ważnego...
-No to mów - odpowiedziała
-Bo dzwonił do mnie...
-Hej Ludmi...
-Czego znowu?! - oburzyłam się, odwróciłam się i spostrzegłam Federico. To jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Przeprosiłam Violette na chwilę i stanęłam przed chłopakiem ze srzyżowanymi rękami na piersi.
-Co było tak ważne, że musiałeś mnie zirytować swoją osobą?
-Ładnie wyglądasz
-A nie powinieneś tego mówić swojej dziewczynie?
To go zbiło z tropu. Ludmiła - jeden, Federico - zero.
-Wzywają nas, podobno masz ze mną występować - widziałam ten jego szatański uśmiech. On coś kombinował.
-Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele
Skierowałam się razem z Fede za kulisy, gdzie zajęłam wyznaczone mi miejsce. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać do Violi, zeby przyszła za kulisy.
-Uwaga! Zaczynamy - rozległ się donośny głos i zobaczyłam jak Fede wybiega na scenę machając rękoma do ludzi stojących w parku.
Za chwilę mam się pojawić koło niego...Violetta?
-Hej, nie chcieli mnie wpuścić, co masz mi takiego ważnego do powiedzenia, że nie mogło poczekać do końca uroczystości?
-Diego dzwonił - wypaliłam zanim ktoś zdążyłby nam przerwać - powiedział, że koniec zakładu i, że wyjeżdża. 
Widziałam minę Violetty, chciałam z nią być w tym momencie, ale nagle w sali pojawili się dwaj wielcy mężczyźni którzy poprowadzili mnie prosto na scenę. Chwyciłam szybko mikrofon i wyszłam na zewnątrz. 
PRzywitał mnie tłum gromkich oklasków. 
-Witajcie kochani, jak się bawicie? - krzyknęłam starając się udawać radość.
-Jak widzicie to nie Hayley, ale to chyba nie jest duża strata.
-Gdyby zamiast ciebie dali Hayley to nie byłaby duża strata - odpowiedziałam mu na co tłum zgodnie wybuchł śmiechem.
-O co ci chodzi, próbuje być miły i wszystko naprawić - podszedł do mnie najwidoczniej zapominając o mikrofonie.
-Wszystko naprawić? I Jane to pewnie wielki element twojego planu. 
-Ty mnie nawet nie chcesz wysłuchać!
-Bo po co, wszystko już i tak wiem - powiedziałam ze spokojem w głosie.
-Nie wiesz. Nie wiesz wielu rzeczy Ludmiło Ferro. A jedną z najważniejszych jest to, ze kocham i żałuję. Żałuję, że zachowałem się jak kretyn, ale to nie znczyło, ze przestałem kochać. Nigdy nie przestanę.
-Nie mogę Fede... - wydusiłam z siebie.
-Co mam zrobić, zebyś mi wybaczyła?
Nagle rozległo się wołanie ludzi ,,wybacz mu!''. Dostrzegłam Violettę z kulisami roześmianą wołającą te słowa, przed sceną Carsona klaskającego i powtarzającego za innymi.
-Lud orzekł - powiedziałam i rzuciłam mu sie na szyje, by po chwili przywrzeć swoimi ustami do jego. Zdążyłam już zapomnieć jak idealnie do siebie pasują.

Po kilkunastu sekundach oderwaliśmy się od siebie. 
-Mamy jeszcze dla was jedną atrakcje zanim zacznie się prawdizwe widowisko - krzyknął Fede spoglądając na tłum - panie i panowie. Ludmiła Ferro!
-Co? Nie, Fede ja nie mogę - powiedziałam do chłopaka
-Możesz, uwierz w siebie, tak jak ja wierzę w ciebie.



Gdy muzyka się skończyła czułam się wspaniale. Spojrzałam  na Federico który właśnie przedstawiał pierwszy zespół. Kiedy to zrobił chwycił mnie za rękę i machając do ludzi wyszliśmy stamtąd.
-Byłaś cudowna! - krzyknął gdy tylko zniknęliśmy za sceną.
-To wszystko dzięki tobie
-Pomogłem ci tylko odkryć twoje powołanie
-Jak to powołanie? Jasne to była super zabawa, ale nie mam zamiaru się tym zajmować.
-Ale byłaś na prawdę wspaniała
-Fede ja uwielbiam przygotowywać koncerty, to ty jesteś gwiazdą, nie ja.
-Ludmi, chodzi o to, ze moja wytwórnia wyznaczyła mi nową trasę. Nie chcę cie opuszczać
-Ale musisz, tym razem nie odchodzisz ode mnie jak poprzednio, bo ja daję ci wolność. Spełniaj marzenia, ja zrobię to samo, a jeśli było nam pisane być razem to będziemy. -  czułam jak łzy napływają mi do oczu, Fede próbował być silny, ale po chwili już ściskał mnie w ramionach. Odsunęliśmy się od siebie, a on złożył krótki pocałunek na moich ustach.
-Odnajdę cię, obiecuję

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, na to wygląda Fedemila the end. Jak wam się  podobało? Jutro one shot. Nie wiem, czy kontynuować tą historię (Fedemila), jak myślicie. Robić dalej, czy skupić się na One Shotach. Co myślicie o tym zakończeniu, bo ja odczuwałam emocje razem z bohaterami, wiem końcówka trochę jakby an szybko, ale piszę to tuż przed północą i już nie mam kompletnie siły. A, więc dobranoc.

Hehehe co mnie rozśmieszyło jak zobaczyłam jak rozdział wygląda na blogu - to, że ja go i tak skróciłam, a i tak jest mega długi. Mam nadzieję, że to nikogo nie zniechęci.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Informacje/Plany do 18 kwietnia

 A więc przedstawie wam co będzie umieszczane na blogu do tego czasu i w jakie dni by się nie dopytywać.
10.04.15r- Odcinek 23
11.04.15r- One shot Fedemiły
12.04.15r- Odcinek 24
14.04.15r- Odcinek 25
17.04.15r-Odcinek 26
18.04.15r- One shot Leonetta
Ale bym chciała wiedzieć o czym byście chcieli o Leonettcie one shota
a) kontynuacja Zabiłem twoich rodziców
b) inny z pomysłem o czym
Piszcie w komentarzu
Klaus//<3

środa, 8 kwietnia 2015

A może by tak One Shot?

Hej myślałam o dodaniu one shota o Fedemili, a widzę, że 4 osoby są za tak jak za Leonettą. Teoretycznie mam już cały gotowy, bo kiedyś go napisałam i musiałabym go tylko przepisać z zeszytu. Chcecie? Mam go dodać po zakończeniu opowiadania? (bo już nie wiele zostało), czy chcecie, żeby pewnego dnia zamiast odcinka pojawił się taki one shot?
Komentujcie i przy okazji pod tym postem wyraźcie swoją opinie na temat historii tej pary i czy wam się podoba jak piszę. Szczerze. :D

Pozdrawiam
wyrwała na zawsze :*

Hej

Hej przychodzę do was w sprawie postu o piosence bo ja chciałam dodać, ale nikt nie chciał chociaż chyba już się tu pojawiła, ale jeśli ktoś chcę mogę dodać
To tyle.
Jedzie ktoś do Wawy na Violetta Live?
Klaus//<3 

wtorek, 7 kwietnia 2015

Odcinek 22 Kłopotów ciąg dalszy

 Oczami Ludmiły:
 
Następnego dnia wyszłam ze swojego mieszkania i skierowałam się w stronę windy, jednak gdy usłyszałam znajomy klik i zrobiłam krok, by wejść do środka wpadłam na kogoś w rezultacie znów wylądowałam w ramionach Carsona.
- Mam deja vu - powiedziałam nie wiedząc, czy się cieszyć z takiego zbiegu okoliczności. Dalej było jej wstyd po ostatnim wieczorze, dlatego od niego również nie odbierałam telefonów, pewnie poczuł się olewany, a ja po prostu nie wiedziałam co powiedzieć.
- Dzwoniłem do ciebie - odezwał się stawiając mnie na równe nogi i wciskając przycisk ,,w dół".
- Wiem - poprawiłam blond kosmyki tak, by nie zasłaniały mi twarzy. - Po prostu było mi wstyd, po tym co się wydarzyło, wtedy, w kawiarni. Przeze mnie nie masz już tam wstępu.
- Nie kazałaś mi pomagać sobie, sam wybrałem ten los. A w ogóle ta kawiarnia była beznadziejna, obczaiłem ostatnio nowe miejsce... Wszystko w porządku?
- Tak, tak, tylko zaraz będę musiała być w pracy, a tam jest Fede, a ja nie chcę go widzieć.
- Będzie dobrze, tylko nie rzucaj stołem.
- Tak, to było dobre - zaśmiałam się na wspomnienie walki w kawiarni.
Winda zjechała na sam dół, a ja pocałowałam Carsona na pożegnanie i wyszłam na gorące powietrze.
Miasto dzisiejszego dnia wyglądało przepięknie, wręcz tonęło w gorącym porannym słońcu. Właśnie takie momenty sprawiały, że cieszyłam się, iż pracuję na dworzu.
Ruszyłam przez ulicę zakładając po drodze słuchawki na uszy.
Do uszu napłynęła mi piosenka Si Es Por Amor.
Zaczęłam powoli nucić słowa, a po chwili śpiewała już razem z wykonawczynią. Ludzie musieli mieć ze mnie niezły ubaw.
Postanowiłam, że zajdę po drodze po kawę. Weszłam do prawie pustego budynku, oprócz mnie i pracowników stała tam tylko dziewczyna o długich brązowych włosach. Stała koło lady i chyba zastanawiała się co wybrać. Ja nie musiałam się zastanawiać, podeszłam do kasy i złożyłam zamówienie:
- Jedna mała karmelowa latte macciato, po proszę. - mężczyzna w białym fartuchu przyjął zamówienie, odebrał pieniądze i polecił mi czekać.
- Ja poproszę to samo - powiedziała brązowo włosa podchodząc do kasy.
- Hej - przywitałam się z dziewczyną
- Hej. Szykuje się ciężki dzień? Ja zawsze lubię sobie popić kawę, by się rozluźnić.
- Dzień jak codzień, praca, irytujący były, gdyby ta kawa na mnie działa byłabym już jak po końskiej dawce leków uspokajających.
- Haha zabawna jesteś, już Cię lubię
- Karmelowe latte macciato! - krzyknął pracownik. Wtedy brązowo włosa dziewczyna odetchnęła mnie na bok i ruszyła po kawę.
- Ej ja zamawiałam pierwsza - zwróciłam się do nowo poznanej dziewczyny
- Bez urazy, ale spieszę się. Rozumiesz prawda? - powiedziała już nie tym miłym tonem co wcześniej, tylko mocno przesłodzonym sztucznym głośnikiem.
- Jasne..., że nie - nie wytrzymałam i podeszłam do niej po czym zgniotłam jej papierowy kubek co spowodowało, że napój polał jej się po ślicznych błękitnych obcasach.
- Smacznego - machnęłam rękoma i wyszłam z dobrym chumorem z kawiarni. Teraz czas do pracy u na powtórkę z rozrywki.


***


Gdy doszłam do parku Fede jeszcze nie było, więc zajęłam się ostatecznymj poprawkami, czyli ustawiałam bramki. Po godzinie pracy dostrzegłam znajomą sylwetkę. Szybko odwróciłam głowę i wróciłam do pracy.
- Ludmiła! - niech to, znalazł mnie, mogłam nie wkładać tej pomarańczowej sukienki.
- Witaj Federico - odwróciłam się w jego stronę ze sztucznym uśmiechem i to co zobaczyłam wbiło mnie w ziemię.
Obok chłopaka stała dziewczyna o długich brązowych włosach, oliwkowej karnacji i ciemnych oczach. W skrócie metr sześćdziesiąt czystego zła.
- To ty? ! - krzyknęłyśmy na raz.
- A więc się znacie? Niewiarygodne.
- Tak misiaczku, to właśnie ona wylała na mnie tą kawę, opowiadałam ci o tym.
- Może na przyszłość nie wpychaj się w kolejkę to nie będę musiała ci brudzić tej twojej ohydnej bluzki.
- Ludmiła, Jane, przestańcie. Chciałem ci tylko przedstawić moją dziewczynę. ..
- Dziewczynę? Umawiasz się z tą zołzą? - Nie mogłam uwierzyć w jego głupotę.
- Ludmi uspokój się...
- Nie, musimy pomówić. - powiedziałam do Fede, a potem zwróciłam się do Jane - zołzo zostawisz nas na chwilę samych?
Chłopak przekonał swoją dziewczynę, żeby na chwilę odeszła na bok, a ja zaczęłam swój monolog.
- Słuchaj nie obchodzi mnie z kim ty chodzisz, skoro wolisz takie bezguścia to proszę bardzo, ja mam Carsona, ty masz zołzę...
- Jane
- a więc jak mówiłam twoje życie twój wybór. Tylko nie zapomnij, że w sobotę impreza
Po tych słowach odeszłam. Musiałam jakoś ukryć emocje walczące we mnie zacięty pojedynek: złość i smutek.




Oczami Leona :

Dzień później:

Obudziły mnie dziś promienie słońca. Rozejrzałem się dookoła po czym złapałem się za głowę
- Alkohol robi swoje ehh.- powiedziałem do siebie po czym się ubrałem.
Jak to się stało że przespałem się z Violettą? O kurna już chyba wiem trzeba będzie pogadać z nią nikt nie może się dowiedzieć o tym co zaszło wczorajszej nocy. Postanowiłem zrobić śniadanie po czym ją obudzić.

Oczami Violetty: Była chyba 10 gdy wstałam po chwili wiedziałam już gdzie jestem i dlaczego tu jestem. Przestraszyłam się co będzie gdy zejdę na dół więc nie zejdę tylko ucieknę nie chcę by był na mnie zły. Szybko założyłam buty po czym cichutko zeszłam po schodach na dół. Niestety Leon mnie usłyszał, ale i tak wybiegłam szybko z jego mieszkania.
- Violetta!!!- usłyszałam wołanie Leona za sobą. Ehh. Odwróciłam się po woli.
- Tak się śpieszyłaś że zapomniałaś torebki?- powiedział zdziwiony po czym wrócił do domu.
Czyli chcę bym przyszła. A było tak dobrze, ale co ja robię przecież chcę go odzyskać. A więc wróciłam i poszłam do kuchni gdzie wyczekiwał na mnie.
-Dlaczego uciekłaś i tak byśmy musieli pogadać.
- Wiem Leon spanikowałam po prostu bałam się że będziesz na mnie zły bo....
- Bo zaciągnąłem cię do łóżka?
- Nie to nie było tak bo ty nie chciałeś zdradzać swojej dziewczyny a ja cię namówiłam.
- Wiem pamiętam, ale w końcu się zgodziłem.
- Ale było cudownie.
- Chcę byś zapomniała o tej nocy dobrze?
- Ddlaczego? Nadal mi nie wierzysz?
- Nie przykro mi jest za dużo osób, które mówią co innego. Nie wiem jak było.
- A pamiętasz Fran? Myślałem chwilę o tym co powiedziała.
- Teraz pamiętam wszystko... do momentu w którym Fran powiedziała że mamy gościa ja sie wkurzyłem gdy zobaczyłem tą osobę, ale nie wiem kim ona była.
-Czyli twoja pamięć sięga od teraz do dnia w którym prawie się spotkaliśmy.
- Tak pamiętam wszystko tylko nie ciebie. A może taka jest prawda że ja nie chcę pamiętać?
-Nie pozwolę ci na to. 
- Zapomnij po prostu proszę powiedziałaś że znikniesz po pocałunku było ich o wiele więcej niż chciałaś i było też coś czego nie chciałaś, ale....
- Czyli nie pamiętasz jak byłam z tobą w ciąży???


-----------------------------------
I jak wam się podoba rozdział. Dodaję trochę po północy, ale robiła  zadania z matmy i jestem padnięta. Jak wam się podobało? Czekam na komentarze.