czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 2 Jortini


______________
Oczami Martiny :
Co ty do cholery z nim robisz? Nie, to źle się skończy. Jeszcze cie zgwalci, no dobra sama bym tego chciała...
~Nie! Karci mnie moja podświadomość.
~Ty masz chłopaka. Kiwam glowa.
zamknij się! Ma takie miękkie usta. Nie mogłam się opanować i wsunalem swój jezyk do jego jamy ustnej pieszczac ja. Och... jego pocalunki, wszystko w nim jest takie idealne.
~ skończ. Krzyczy juz cichszym głosem i ma rację. Wysułam powoli swój jezyk i odrywam się. Eh, nie chce, ale muszę. Niech nie myśli ze każda będzie jego. Może każda, ale nie ja. Patrze ostatni raz na jego usta dyszac, po czym wstaje. Poprawiam swoją, na szczescie dużo zakrywajaca sukienke. Nie lubię swojego ciała wiec takei zakładam.
- Co ty sobie wyobrażasz?Jesteś cholernie glupi. Uderzyłam go w policzek, po czym dodałam.
- Nie wiem czy nie pomyśleć nad rezygnacja, a potem pana pozwać. Wzięłam do ręki torebke i wyszlam zostawiając go w szoku.
A wiec 1:1. Uśmiechnęłam sie do siebie zwycięsko, po czym zrozumiałam co zrobiłam. O cholera mam nadzieje ze mnie nie zwolni, bo z czego ja będę żyć?
Oczami Jorge'a :
Walnąłem zły pięścią w biurko.
Zachciało ci się ja całować, jestem glupi. Nie mogę stracic asystentki. Mam nadzieje ze jutro przyjdzie.
Och, jak ja się na nia wkurzylem. Oddaje pocałunek, a potem na mnie krzyczy i wychodzi.
Co to miało być? Nie wiem, ale jak wróci nie będę taki miły.
Wróciłem do gabinetu po marynarkę i wyszedlem na umówione spotkanie. Przechodziłem przez korytarz mojej firmy aż doszedłem do bufetu.
- Mindy jak Martina wróci niech czeka na mnie w gabinecie. Powiedziałem groźnym tonem i odszedlem. Wiem ze są przyjaciółkami, wiec napewno jej powie. Ta Martina od zawsze działa mi na nerwy i we wszystko co robię się wtrąca, ale lubię takie zadziornie kobiety. Mniejsza o to ze ma chłopaka. Wyszedlem z firmy i pojechalem na ważne spotkanie na którym miała być tez ona. Najwyżej pensja mniejsza. Nie obchodzi mnie nic, a niech się jeszcze czepia to stworze jej piekło. Niestety nie jestem wyrozumiały. Spotkanie udało się nawet bez niej. Uśmiechnalem się do siebie i spojrzalem na mój stan konta o 2 miliony więcej. Uff, dobrze ze to były kobiety. Je zawsze można okręcić wokół palca, a gejem to ja nie jestem żeby bajerowac facetów. Rozdział 2 cześć 1‎Opowiadania o leonettcie
Przepraszam ze dodaje dziś tak późno, ale jest tak jak obiecalam. W tym rozdziale nie dzieje się aż tak dużo, ale trzecią część będzie lepsza zapewniam.
Miłego czytania i przypominam że możecie na drugim asku zadawać mi pytania co do postaci :* Ten rozdział tez będzie dwuczęściowy lub trzyczęściowy.
______________
Oczami Violetty :
Co ty do cholery z nim robisz? Nie, to źle się skończy. Jeszcze cie zgwalci, no dobra sama bym tego chciała...
~Nie! Karci mnie moja podświadomość.
~Ty masz chłopaka. Kiwam glowa.
zamknij się! Ma takie miękkie usta. Nie mogłam się opanować i wsunalem swój jezyk do jego jamy ustnej pieszczac ja. Och... jego pocalunki, wszystko w nim jest takie idealne.
~ skończ. Krzyczy juz cichszym głosem i ma rację. Wysułam powoli swój jezyk i odrywam się. Eh, nie chce, ale muszę. Niech nie myśli ze każda będzie jego. Może każda, ale nie ja. Patrze ostatni raz na jego usta dyszac, po czym wstaje. Poprawiam swoją, na szczescie dużo zakrywajaca sukienke. Nie lubię swojego ciała wiec takei zakładam.
- Co ty sobie wyobrażasz?Jesteś cholernie glupi. Uderzyłam go w policzek, po czym dodałam.
- Nie wiem czy nie pomyśleć nad rezygnacja, a potem pana pozwać. Wzięłam do ręki torebke i wyszlam zostawiając go w szoku.
A wiec 1:1. Uśmiechnęłam sie do siebie zwycięsko, po czym zrozumiałam co zrobiłam. O cholera mam nadzieje ze mnie nie zwolni, bo z czego ja będę żyć?
Leon:
Walnąłem zły pięścią w biurko.
Zachciało ci się ja całować, jestem glupi. Nie mogę stracic asystentki. Mam nadzieje ze jutro przyjdzie.
Och, jak ja się na nia wkurzylem. Oddaje pocałunek, a potem na mnie krzyczy i wychodzi.
Co to miało być? Nie wiem, ale jak wróci nie będę taki miły.
Wróciłem do gabinetu po marynarkę i wyszedlem na umówione spotkanie. Przechodziłem przez korytarz mojej firmy aż doszedłem do bufetu.
- Mindy jak Violetta wróci niech czeka na mnie w gabinecie. Powiedziałem groźnym tonem i odszedlem. Wiem ze są przyjaciółkami, wiec napewno jej powie. Ta Violetta od zawsze działa mi na nerwy i we wszystko co robię się wtrąca, ale lubię takie zadziornie kobiety. Mniejsza o to ze ma chłopaka. Wyszedlem z firmy i pojechalem na ważne spotkanie na którym miała być tez ona. Najwyżej pensja mniejsza. Nie obchodzi mnie nic, a niech się jeszcze czepia to stworze jej piekło. Niestety nie jestem wyrozumiały. Spotkanie udało się nawet bez niej. Uśmiechnalem się do siebie i spojrzalem na mój stan konta o 2 miliony więcej. Uff, dobrze ze to były kobiety. Je zawsze można okręcić wokół palca, a gejem to ja nie jestem żeby bajerowac facetów. Rozdział 2 cześć 1‎Opowiadania o leonettcie
Przepraszam ze dodaje dziś tak późno, ale jest tak jak obiecalam. W tym rozdziale nie dzieje się aż tak dużo, ale trzecią część będzie lepsza zapewniam.
Miłego czytania i przypominam że możecie na drugim asku zadawać mi pytania co do postaci :* Ten rozdział tez będzie dwuczęściowy lub trzyczęściowy.
______________
Oczami Violetty :
Co ty do cholery z nim robisz? Nie, to źle się skończy. Jeszcze cie zgwalci, no dobra sama bym tego chciała...
~Nie! Karci mnie moja podświadomość.
~Ty masz chłopaka. Kiwam glowa.
zamknij się! Ma takie miękkie usta. Nie mogłam się opanować i wsunalem swój jezyk do jego jamy ustnej pieszczac ja. Och... jego pocalunki, wszystko w nim jest takie idealne.
~ skończ. Krzyczy juz cichszym głosem i ma rację. Wysułam powoli swój jezyk i odrywam się. Eh, nie chce, ale muszę. Niech nie myśli ze każda będzie jego. Może każda, ale nie ja. Patrze ostatni raz na jego usta dyszac, po czym wstaje. Poprawiam swoją, na szczescie dużo zakrywajaca sukienke. Nie lubię swojego ciała wiec takei zakładam.
- Co ty sobie wyobrażasz?Jesteś cholernie glupi. Uderzyłam go w policzek, po czym dodałam.
- Nie wiem czy nie pomyśleć nad rezygnacja, a potem pana pozwać. Wzięłam do ręki torebke i wyszlam zostawiając go w szoku.
A wiec 1:1. Uśmiechnęłam sie do siebie zwycięsko, po czym zrozumiałam co zrobiłam. O cholera mam nadzieje ze mnie nie zwolni, bo z czego ja będę żyć?
Leon:
Walnąłem zły pięścią w biurko.
Zachciało ci się ja całować, jestem glupi. Nie mogę stracic asystentki. Mam nadzieje ze jutro przyjdzie.
Och, jak ja się na nia wkurzylem. Oddaje pocałunek, a potem na mnie krzyczy i wychodzi.
Co to miało być? Nie wiem, ale jak wróci nie będę taki miły.
Wróciłem do gabinetu po marynarkę i wyszedlem na umówione spotkanie. Przechodziłem przez korytarz mojej firmy aż doszedłem do bufetu.
- Mindy jak Violetta wróci niech czeka na mnie w gabinecie. Powiedziałem groźnym tonem i odszedlem. Wiem ze są przyjaciółkami, wiec napewno jej powie. Ta Martina od zawsze działa mi na nerwy i we wszystko co robię się wtrąca, ale lubię takie zadziornie kobiety. Mniejsza o to ze ma chłopaka. Wyszedlem z firmy i pojechalem na ważne spotkanie na którym miała być tez ona. Najwyżej pensja mniejsza. Nie obchodzi mnie nic, a niech się jeszcze czepia to stworze jej piekło. Niestety nie jestem wyrozumiały. Spotkanie udało się nawet bez niej. Uśmiechnalem się do siebie i spojrzalem na mój stan konta o 2 miliony więcej. Uff, dobrze ze to były kobiety. Je zawsze można okręcić wokół palca, a gejem to ja nie jestem żeby bajerowac facetów
Oczami Martiny: 
 Wrocilam do domu i opadlam na lozko otwierając laptopa, który leżał obok mnie. Jezu odpisał!!! Zachowuje się jak mała dziewczynka...
Spotkamy się w restauracji za dwa dni tej kolo firmy Jorge'a . Jak zwykle mam takie szczęście, dlaczego kolo niego? Ciekawe czy mnie w ogóle wypuści o tej porze. Nie będę o nim myśleć. Ciekawe jaki jest pan B. Jak się z nim pisze wydaje się dobrą osoba. Potrzebne mi pieniądze, wiec to zrobię, a płaci dużo. Spojrzałam na telefon. Mindy? Z uśmiechem na twarzy odbieram.
- Halo?
- Pan Blanco jest na ciebie zły dlaczego? O nie.. jest na mnie zły, jutro mogę stracic prace na własne żądanie, brawo Martiana zawsze coś zchrzanisz. Westchnelam. Calowalam się z nim, może być każda jego asystentka. Jego firma jest najlepsza na całym świecie co ja wyprawiam?
- Martina jesteś tam? Pyta moja przyjaciółka.
- Tak, tak jestem. On ma różne problemy nawet z samym sobą, wiec mnie nie pytaj. Musze kończyć pa, caluje. Powiedziałam po czym się rozlaczylam. Przeprosić go? Nigdy, ale to spotkanie... Mocno go pewnie wkurzylam. Tak wiemm jestemgłupia. Przyjdę z rana i będę błagać na kolanach by mi wybaczyl, postapialam bardzo źle i juz tak nie będę. Pomyslalam a w odmu pojawił się mój ukochany.
- Alex! Pobiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
- Kochanie moje znalazłeś coś? Spytałam szczęśliwa ze go widzę.
- Nie. Westchnął i spojrzał mi w oczy.
- Nikt mnie nie chce przyjąć jestem od niczego.
- Przestan gdybyś był do niczego byśmy nie byli razem. Poslalem mu słodkiego calusa i pocalowalam w policzek. - Kocham cie skarbie i znajdę
prace obiecuje.
- Zrobię nam kolacje.
~~~~~~~~~
Od rana przygotowywałam się do firmy. Musze wyglądać elegancko, by Jorge mnie nie zwolnił. Nie mogę zostać bez pracy, nie pozwole na to a wiem jaki on jest i mogę to wykorzystać. Alex jeszcze spał, wiec pocalowalam delikatnie jego policzek po czym pojechałam pod firmę Jorge'a.
Weszlam do firmy i przywitałam się z Mindy, która od razu powiedziała ze Jorge nie ma humoru.
Ehh wstał lewa noga? Stoję przed drzwiami jego gabinetu i się modlę chwile by mnie nie wywalił, i wchodzę. Siedzi spokojnie przy laptopie i nawet mnie nie zauważa, uff to może jest dobrze?
- Zrobię panu kawy. Spogląda na mnie. O nieee.
- Siadaj. Rozkazuje a przez moje ciało przechodzi zimny dreszcz.
Usiadlam na przeciwko niego. Patrzy na mnie lodowatym wzrokiem. Nigdy tak nie było nie widzialam go takiego złego. - Przepraszam. Nigdy więcej tak nie zrobie.Nie będę się czepiać co pan robi i z kim, bo to nie moja sprawa tylko proszę niech mnie pan nie zwalnia.
Zasmial się co go tak śmieszy.
- Wreszcie zrozumiałas. Spotkanie poszło mi dobrze więc jesteś uratowana zostajesz tu ale to twoja ostatnia szansa. - Ale ja naprawdę...
Chwila czy on powiedział. Tak on powiedział ze zostaje! Od razu wstaje i nei wiem co się ze mną dzieje podchodzę do neigo i rzucam mu się na szyję mocno przytulajac. - Dziękuję. Szepcze mu na ucho szczęśliwa nie zwracając uwagi na to co robię.
---------
Mam nadzieje ze jest okej.

środa, 5 sierpnia 2015

Konkurs na Najaktywniejszego Czytelnika

Mam małe info! Postanowiłyśmy, że damy wam szansę stworzyć własną postać do wybranego opowiadania, ale nie pojawi się to tak od razu.
Co trzeba zrobić? Wybierzemy jedną najaktywniejszą w komentarzach osobę i poinformujemy ją o tym, a ta będzie mogła stworzyć własną postać do jednego z opowiadań.
Wydaje mi się, że to całkiem fajna nagroda, mieć własny wkład w historię. Potem będziecie czytać bloga i będziecie mogli powiedzieć ,,To ja, to ja jestem tą postacią!''.
Tak, więc liczę na was i na to, że podołacie zadaniu :)

~ wytrwała na zawsze

Rozdział 2 Ponowne Spotkanie




Stałam na kasie w sklepie Apple wpatrując się leniwym wzrokiem w monitor komputera. Po wczorajszej nocy miałam cholernego kaca, ale gdy rano obudziłam się z zamiarem nie budzenia się na budziku pokazał się alarm. Już od jakiś dwóch miesięcy pracowała w tym sklepie i nie opuściła ani dnia, nie miałam zamiaru zszargać sobie opinii przez jakiś byle ból głowy.
Oparłam się na łokciu rzucając okiem na oprogramowania.  Musiała się więcej skupić na swojej robocie,  a mniej na jaskrawości koszulki roboczej.
Z drugiej części sklepu rozległ się telefon,  a po chwili krzyk jednego z pracowników:
- Mercedes to do ciebie - rzadko dostawałam telefony w pracy, bo mało kto znał ten numer, była tylko jedna osoba.

sobota, 1 sierpnia 2015

Przeznaczenia nie oszukasz.



 ~Oczami Martiny~

Siedzę właśnie przy moim laptopie czytając kolejną wiadomość w biurze jorge'a. Och jak ja go nienawidzę,  myśli że jak codziennie zarabia miliony to jest nie wiadomo kim. Niektórzy mówią, że jest najprzystojniejszym mężczyzną na świecie, to nieprawda. Boże do ideału mu daleko. 
Po co o nim myślisz? Przypomina mi moja podświadomość, z którą się zgadzam. Zadufany w swoich włosach szef, który moim zdaniem gdyby mógł by pieprzyl  wszystko co się rusza. Kto by tego nie wiedział? Chyba już  ze wszystkimi mu się udało, ale nie ze mną. Ja jestem wierna Alexowi, tak jest, było i będzie, bo pokazuje że mnie kocha i szanuje nie licząc że prześpie się z nim przed ślubem. Jest taki kochany i opiekuńczy.  Wie o całej tej sytuacji z panem B. Tak podpisuje się ktoś kto będzie mi płacił za udawanie jego narzeczonej. Zero miłości zero seksu, jedynie mogą zdarzyć się pocalunki. Tylko jest jeden problem jestem nieśmiała i to może mu się nie spodobac. Westchnęłam i spojrzałam na panoramę Buenos Aires. Kocham te ciepłe i radosne miasto. Patrze na ekran, wreszcie raczył odpisać, a mi się przerwa kończy. No ale mój ukochany szef nawet nie zauważy nic, gdy siedzi w gabinecie z jakąś kobietą trzecią godzine i pewnie jej wkłada, fu.

Don't Forget About Past



Usłyszałam dźwięk muzyki, a zaraz po tym krzyk Willa. 
W ten dzień jak co piątek wybrali się na jedną z pobliskich imprez.
Z głośników rozbrzmiewał jeden z kawałków Zedda.  Ludzie w okół tańczyli nie zwracając uwagi na naszą piątkę.
Spojrzałam kątem oka na krajobraz malujący się przede mną.
Wysokie wieżowce rosnące do nieba, a nawet przekraczające granice chmur były tak odległe, że wręcz nie realne. Światła wydobywające się z nielicznym mieszkań i lamp drogowy nadawały nastroju. Przypominały małe świetliki świecące na nocnym niebie.
Jednak to co się teraz liczyło to ja, moi przyjaciele i wielka wodnista przepaść.
Za to kochałam klub Fancy,  był niepowtarzalny, inny niż reszta młodzieżowych miejsc spotkań.
- Will zamknij się! - rozległ się głos Amy jednej z moich przyjaciółek. Amy była najbardziej rozrywkową osobą w naszej grupie, to ona załatwiała wszystkie wejściówki na okoliczne imprezy.
- Oj uspokój się, tylko żartowałem! - z nad jednego z kieliszków dosłyszałam pewny siebie głos należący do Willa Turnera, chłopak upił łyk różowego płynu i rozsiadł się wygodnie na kanapie.
Oparł dłonie na oparciu fotela tak, że teraz muskały idealne włosy Emmy. Dziewczyna spojrzała ukradkiem na przylgniętą do niej dłoń, po czym wróciła do swojego grubego notesu w którym bez przerwy coś kartkowała.

Miłość nie zna granic.

Dla przypomnienia nowe opowiadanie będzie niekiedy bardziej zboczone i mogą się znaleźć przekleństwa wiec zboczone kawałki będą oznaczone kolorem czerwonym. Miłego czytania.
-----------

~Oczami Lodovici~
Właśnie przyszłam na zakupy, by kupić sobie kolejny gorset, bo zdaniem mojego szefa inne nie są już atrakcyjne. Codziennie się mną bawi jak marionetka, a i tak mu nie pasowałam.
Szkoda, że nie mam nikogo kto mógłby mi pomóc z mieszkaniem. Zarabiam jedynie na jedzenie i ubrania, bo nikt mi tego nie funduje.
- Chociaż to wreszcie znalazłam.  Powiedziałam do ekspedientki, po czym ruszylam za nia do kasy.
I sześćset złoty w plecy -Wzdycham.
Pakuje swój stroj o ruszam do wyjscia, po czym idę do kawiarni na moja ulubiona kawę.  Siadam przy skórzanym czerwonym fotelu i patrzę na wnetrze które zawsze mi się podobało skromnie ale ciekawie kładę torbe na drugim fotelu po chwili przychodzi do mnie kelner a ja podaje zamówienie.
Chwila relaksu była mi niezmiernie potrzebna.
Na reszcie nie musiałam nikogo słuchać.

1 Sierpnia

Nadszedł ten dzień.  Pierwszy Sierpnia. Dzień który zapamięta cała Polska, lub chociaż te kilka osób które nas obserwują.
Przechodząc do rzeczy, dziś będzie się działo.  Wszystko przedstawiam wam.
15:00 - Lodovica i Diego - Miłość nie zna granic
17:00 - Mercedes i Ruggero - Don't Forget About Past 19:00 - Martina i Jorge - Przeznaczenia nie oszukasz